Co roku pierwszego sierpnia obchodzimy uroczyście rocznicę Powstania Warszawskiego. Wspominamy starą, nieistniejącą już Warszawę, bolejemy nad bestialstwem hitlerowców, którzy zniszczyli naszą stolicę oraz rzecz jasna oddajemy hołd poległym powstańcom. W tym roku wydane zostały kolejne książki na temat Powstania i nakręcone zostały kolejne filmy. Powstanie jest w pamięci Polaków ciągle żywe, jest raną - może zabliźnioną, ale ciągle pulsującą bólem. Przez wszystkie te lata mówiło się o Powstaniu Warszawskim tylko w kontekście bohaterstwa tych, którzy walczyli o Warszawę, budując wokół powstania legendę. Ku pokrzepieniu serc, patriotyzmu i uczuć narodowych Polaków. Inaczej mówić nie wypadało. Dopiero w ostatnich latach pojawiły się głosy demitologizujące to wydarzenie. Jednym z nich jest książka Piotra Zychowicza, w której autor bezlitośnie odsłania bolesną prawdę, dotyczącą nie tylko Powstania Warszawskiego, ale i całego przebiegu II wojny światowej i udziału w niej Polaków. W zeszłym roku, kiedy została wydana wywołała ona wiele kontrowersji, a nawet głosów sprzeciwu.

Bić Niemców najważniejsze, sprawy polityczne później

Polacy byli bohaterami, walczyli do ostatniej kropli krwi za swoją ojczyznę. Nie było w naszym narodzie mowy o zdradzie, cwaniactwie, kolaboracji i innych, niezbyt przyjemnych zjawiskach towarzyszących konfliktom zbrojnym. My byliśmy dobrzy, to inni byli źli. Tak nas zawsze uczono na lekcjach historii. Tymczasem Piotr Zychowicz pisze o tym, że Polacy w trakcie II wojny światowej zachowywali się głupio i dziecinnie, i popełnili wszystkie błędy, jakie tylko można było popełnić. Poczynając od nie zgodzenia się na sojusz, jaki w 1939 roku zaproponowali Polakom Niemcy (słynny pakt Ribbentrop-Beck, któremu poświęcona jest poprzednia książka Zychowicza), przez chybione decyzje militarne i polityczne, po fatalną obsadę najważniejszych stanowisk państwowych.  Nie tylko zdrada, pech i przeważające siły przeciwnika były powodem tego, że Polska II wojnę światową przegrała (choć znaleźliśmy się w obozie zwycięzców). Być może Niemcy hitlerowskie i Związek Radziecki dysponowali siłami tak potężnymi, że nie sposób było z nimi wygrać, ale Polacy bezmyślnie przelewali swoją krew w imię honoru i patriotyzmu, nie bacząc na to, że nie przyniesie im to żadnego pożytku. Krajem rządzili ludzie nieodpowiedzialni, by nie powiedzieć, że głupcy, którzy naiwnie uwierzyli, że Wielka Brytania nas obroni, a skoro sojusznikiem aliantów stał się Związek Radziecki, zaczęli oni traktować Sowietów w myśl powiedzenia, iż sojusznik naszego sojusznika jest naszym sojusznikiem. Było to myślenie czysto życzeniowe. Tymczasem Wielka Brytania i Stany Zjednoczone bez pardonu przehandlowały Polskę (i kilka innych krajów), a Stalinowi zależało na tym, by Polskę podbić i nią rządzić, a nie ją wyzwalać. Uwierzenie w to, że Sowieci są naszymi przyjaciółmi było podstawowym błędem Polaków, za który zapłaciliśmy 40-ma latami PRL-u. Błędem tym bardziej szokującym, że przecież Rosja była naszym odwiecznym wrogiem: w 1920 roku biliśmy się z bolszewikami, a po 17 września 1939 roku, Katyniu, zsyłkach na Sybir i innych akcjach podejmowanych wobec Polaków przez Rosjan, trudno było uważać ich intencje wobec Polski za przyjazne...

Niech się walą mury, niech płynie krew

Obłęd' 44 to książka mało patriotyczna. Autor używa w niej mocnych słów, obalając narodowe mity i stawia kontrowersyjne tezy. Na przykład o tym, że walka z Niemcami i Rosjanami od początku nie miała sensu, lepiej było nie stawiać oporu, przeczekać, tak jak to zrobili Czesi - i całkiem dobrze na tym wyszli. Również dostali się w strefę radzieckich wpływów, ale przynajmniej ich ofiary w ludziach były znikome, a Praga nie została zniszczona i dziś jest jedną z najpiękniejszych europejskich stolic... Szczerze mówiąc, jako osobie logicznie myślącej, trudno mi odmówić takiemu rozumowaniu racji. Lecz postępowanie Polaków w trakcie II wojny światowej logiczne nie było. Rzucaliśmy się z motyką na słońce, postępując wbrew podstawowym prawidłom sztuki wojennej. Po pierwsze temu, że w trakcie wojny nie liczy się honor, moralność, nie liczą się sentymenty, a liczy się siła. Po drugie temu, że na wojnę nie idzie się po to, by zginąć, tylko po to, by zabić wroga. Nie po to, by się bić, ale po to, by wygrać. A po trzecie temu, iż sojusznicy na pewno nie będą kierować się wdzięcznością, litością, czy nawet moralnością, lecz własnym interesem. Polacy robili wszystko na odwrót, a aktem ostatecznej głupoty było właśnie wywołanie Powstania Warszawskiego. Zrywu, który nie miał żadnego sensu w obliczu tego, że Niemcy i tak wojnę przegrywali, i prędzej, czy później wycofaliby się z Warszawy. Także dlatego, że w momencie wybuchu powstania nie zostały spełnione żadne warunki, by to powstanie mogło zakończyć się sukcesem, poczynając oczywiście od tego, że siły AK były żenująco słabo uzbrojone w porównaniu z Niemcami. Zychowicz opisuje dokładnie jak doszło do powstania, pokazując, iż zryw ten był nie tylko nieodpowiedzialny, ale w bardzo dużej mierze był prowokacją, a może nawet zdradą stanu. Powstanie Warszawskie było bezsensowne i niepotrzebne. Było po prostu szaleństwem i zbrodnią dokonaną na Polakach i Warszawiakach. Padają tu słowa oskarżenia wobec tych, których do tej pory stawialiśmy na piedestale, m.in. członków rządu londyńskiego i przywódców Armii Krajowej. Daleko tym panom do miana wybitnych polityków, za jakich ich mamy. I znowu - trudno odmówić Zychowiczowi racji, patrząc na to, jakie były efekty powstania. Po stronie strat: zrównana z ziemią stolica, 200 tys. ofiar, nie tylko żołnierzy, ale przede wszystkim ludności cywilnej, w tym dzieci oraz elity intelektualnej, stracone dziedzictwo narodowe: dzieła sztuki, archiwa, biblioteki... Co więcej, Warszawa była sercem oporu kraju, a klęska powstania pozbawiła nas ośrodka tego oporu i złamała ducha Polaków. Ułatwiło to Związkowi Radzieckiemu podporządkowanie sobie Polski i zaprowadzenie rządów komunistów. A co zyskaliśmy? Nic. Nie wzruszyliśmy świata swoją donkiszoterią, nie zmieniła się polityka aliantów, ani Związku Radzieckiego wobec Polski, nie pobiliśmy Niemców. Zwycięstwo moralne? To kolejny mit. Powstanie Warszawskie leżało w najlepszym interesie nie Polaków, lecz Sowietów - czyli, powtórzmy to raz jeszcze, naszych wrogów, a nie sojuszników - stąd trudno się dziwić, że Stalin nie kiwnął paluszkiem, by Warszawie pomóc. 

Bardzo to wszystko było paskudne 

Fakty odkrywane przez Piotra Zychowicza z pewnością nie są miłe dla nas, wychowanych na  martyrologii oraz apoteozie dokonań naszych rodaków w II wojnie światowej. Dla niektórych mogą być nawet szokujące. Po dziś dzień są tacy, którzy uważają, że powstanie miało szansę obudzić w aliantach "wdzięczność za nasze poświęcenie". Tym niemniej należy się zastanowić, czy nie lepiej przełknąć tę gorzką pigułkę, przemyśleć błędy i uczyć się na nich, zamiast je powielać i tkwić w romantycznych legendach o wielkości naszego narodu. Z takim też zamiarem autor pisał tę książkę i takie książki są potrzebne. Wydaje mi się, że diagnoza, jaką stawia Zychowicz jest generalnie słuszna, ale trochę drażnił mnie styl, w jakim to robi. Zychowicz pisze językiem potocznym i za bardzo emocjonalnym. Wielokrotnie powtarza swoje tezy, w tym tę główną, o tym, że Związek Radziecki był naszym wrogiem, nie sojusznikiem i że nie należało się z nim układać. W to dziś chyba nikt nie wątpi. Owszem, czyta się Obłęd' 44 znakomicie, ale ów publicystyczno-propagandowy styl przypominał mi momentami brukowiec, a nie poważną pozycję historyczną. Agresywny ton autora może odstręczać i kojarzyć się z oszołomstwem. To moje wrażenie zostało złagodzone dopiero pod wpływem zakończenia, w którym dziennikarz pisze o doświadczeniach jego własnej rodziny, która przeżyła Powstanie Warszawskie. Czytając to, można zrozumieć złość autora i to, iż nie ma on ochoty kultywować legendy powstania. Jestem ciekawa, jak na to wszystko zapatruje się Alexandra Richie i czy podziela ona poglądy Zychowicza...

Metryczka:
Gatunek: historyczna
Główny bohater: -
Miejsce akcji: Polska
Czas akcji: II wojna światowa
Cytat:  -
Moja ocena: 5/6
  
Piotr Zychowicz, Obłęd' 44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie, Wyd. Rebis, 2013 

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska (485 str.)

Komentarze

  1. "Emocjonalny ton" jest nadużywany, gdy dyskusja dotyczy Powstania Warszawskiego. To niedobrze, bo nie wyciąga się wniosków z tej lekcji historii. A szkoda...

    Do dziś mamy trudność w zrozumieniu fenomenu powstania. Czy był to szczyt heroizmu i bohaterstwa czy tragedia i wierzchołek głupoty? Dowód na ślepe uwielbienie HONORU i wolności czy katastrofa, a co z tym się wiąże, zbrodnia na własnym narodzie?
    Pewnie, w wielu kwestiach zgodzę się z autorem "Obłędu 44", ale pozycja przypominająca histeryczny pamflet, ocierający się o "brukowe" sensacje rodem z Faktu, to szkoda czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ślepe uwielbienie HONORU i wolności". Tak, książka jest emocjonalna, ale znowu bez przesady z tym porównywaniem jej do Faktu - Fakt nie zawiera danych historycznych, nie napisałam też, że "Obłęd'44 zawiera brukowe sensacje, choć pewnie można oskarżać go o zbyt jednostronny punkt widzenia. Ale nie zgodzę się z tym, że z tego powodu szkoda nań czasu.

      Usuń
  2. Jestesmy wychowywani na" kamienie przez Boga rzucane na szaniec", wiec nie ma sie co dziwic, ze tak latwo bylo pojsc i zginac. Zychowicz Ameryki nie odkryl piszac o niekompetencji i glupocie polskich wladz przedwojennych i emigracyjnych. Czy byloby inaczej bez Powstania? Prawdopodobnie nie- Niemcy przygotowywali sie do obrony Warszawy i zrobiliby z niej twierdze, jak z Elblaga czy Wroclawia. Miasto zostaloby zniszczone, tysiace ludzi i tak by zginelo. Nie powinnismy gbybac, ale wyciagnac z tego wszystkiego wnioski i przede wszystkim przestac karmic dzieci mzonkami i bajkami. Powinnismy zaczac analizowac nasza historie, i tak przezuta i przetrawiona zaprezentowac nowym pokoleniom. Nasza pozycja geopolityczna jest tragiczna i tak na prawde niewiele od nas zalezy w wielu wzgledach. Tak na prawde jedyne, co mozemy zrobic, to nie dopuscic oszolomow do wladzy.
    A co do ksiazki, to nie zamierzam jej czytac wlasnie z uwagi na tabloidowy styl, na ktory zwrocilo uwage bardzo wielu recenzentow. O Richi wiem tyle, ze skoncentrowala sie na tragedii ludzkiej- poswieca wiele miejsca masakrom na Woli, zaglebia sie w wymiar humanitarny Powstania. Ciekawa jestem Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą - nie wiemy co by było gdyby, ale nie powinniśmy karmić się non stop martyrologią i wynosić honor ponad rozsądek i racje polityczne. A w przypadku II wojny światowej stawka była zbyt wysoka, by kozaczyć.

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później