Moje pierwsze (literackie) spotkanie z Gruzją nie wypadło zbyt pozytywnie. Z książki państwa Mellerów wyniosłam wrażenie, że Gruzja to głównie chaos i pijaństwo. Zresztą wrażenie to zasadniczo potwierdza nawet pomnik Matki Gruzji w Tbilisi - metafora gruzińskiego charakteru - trzymająca w jednym ręku kielich, a w drugiej miecz... Wszystko zależy, jak na to spojrzeć. Anyway, do niedawna nic o Gruzji nie wiedziałam i nic mnie do tego kraju nie przyciągało, aż tu okazało się, że mój przyjaciel jest fanem Gruzji i marzy mu się, żeby znowu tam pojechać. No i, jak to bywa z sympatiami - zaczęło mi się udzielać, choć do miłości jeszcze sporo brakuje. Przede wszystkim trzeba by ten kraj zobaczyć na własne oczy. 

Katarzyna Pakosińska jest gruzinofilką, a historię jej pierwszej, młodzieńczej miłości poznaliśmy m.in. właśnie dzięki Gaumardżos. Po tym, jak aktorka po 20 latach wróciła do Gruzji, jej fascynacja tym krajem odżyła, a efektem tego był program Tańcząca z Gruzją oraz niniejsza książka. W jej pierwszej części autorka opisuje gruzińskie regiony, jakie odwiedziła, punktując ich charakterystyczne cechy, najpiękniejsze miejsca i atrakcje turystyczne. Pakosińska nie zajmuje się szczególnie ciemnym obliczem Gruzji i nie ma reporterskiego zacięcia - raczej pokazuje ten kraj z pozytywnej strony, z dużym entuzjazmem, ze swojego subiektywnego punktu widzenia. Jak sama pisze: Tak bardzo chciałam pokazać Polakom Gruzję nie przez pryzmat wojen i rewolucji... Pokazać jej najpiękniejsze strony, ludzi, tradycję, jej egzotykę i europejskość. Myślę, że to się udało. Z książki bije energia i optymizm tak charakterystyczny dla tej aktorki. Druga część Georgialików poświęcona jest rozmowom ze znanymi Gruzinami, którzy opowiadają o swoim kraju. Rozmowy te poświęcone są w dużej mierze gruzińskiej kulturze oraz mentalności i tu pojawia się trochę bardziej krytyczne spojrzenie na to kaukaskie państwo: mowa jest m.in o biedzie, bierności, pozostałościach po ustroju komunistycznym. Co ciekawe wiele z tych spostrzeżeń jakoś dziwnie pasuje mi do Polski. Może dlatego Polacy i Gruzini darzą się wzajemnie taką sympatią? 

(...) nasze kłopoty wynikają z tego, że jesteśmy postsowieckim społeczeństwem. Nadal myślimy, że wszystko zależy od rządu. Zauważcie, że Gruzini wciąż szukają kogoś, kto byłby pośrednikiem między Bogiem a nimi, kto doszedłby do władzy i w mgnieniu oka zmienił wszystko na lepsze. Ale to niemożliwe. Tak nie będzie. Czekamy na tego kogoś. Na wybrańca. I to jest nasz największy problem.
 
Oczywiście żadna relacja z Gruzji nie obyłaby się bez wzmianek o suprach (słynnych biesiadach) i typowej dla tego kraju gościnności. Słowo to odmieniane jest przez wszystkie przypadki, wspominane jest przez wszystkich gości Pakosińskiej, tym niemniej pojawia się i taka uwaga, że dla Gruzinów gość jest ważniejszy niż rodzina, przyjaciele czy sąsiedzi: u nas kochają gości bardziej niż innych Gruzinów, rodzinę, przyjaciół, sąsiadów...

Moje wrażenia odnośnie Georgii są po przeczytaniu tego znacznie bardziej pozytywne, niż po Gaumardżos. Może nie kojarzę dokładnie, gdzie co leży - gdzie Swanetia, a gdzie Tuszetia (na pewno ułatwiłaby to jakaś mapka, której w książce zabrakło), może poszczególne regiony mieszają mi się ze sobą, ale wiem, że to piękny kraj z tradycjami, historią równie wartą poznania, jak polska, czy rosyjska, z cudownymi krajobrazami - zwłaszcza górskimi, pysznym jedzeniem oraz doskonałym do życia klimatem. Polubiłam Gruzję. Ale może to wcale nie zasługa tej książki, tylko Janka? Bo opinie o Georgialikach są skrajnie różne. Ja stwierdziłam, że znacznie lepsze wrażenie robi ta książka, kiedy się ją ogląda, niż kiedy się ją czyta. Georgialiki są bowiem piękne wydane, zawierają mnóstwo zdjęć, a z okładki autorka czaruje swoim charakterystycznym uśmiechem. Niestety Katarzyna Pakosińska dar pisania ma średni: aktorka pisze o swoich przygodach, dygresja goni dygresję, anegdota anegdotę, woda się leje, a konkretów niewiele. Często odnosiłam wrażenie, że autorka spisuje co jej ślina na język przyniesie, skutkiem czego w Georgialikach panuje iście gruziński chaos. Cierpi na tym płynność narracji, trudno się w tę książkę "wgryźć". Co ma na przykład wspólnego z Gruzją program "Zwierzyniec", wizyta w Londynie, czy zespół Deep Purple? Ano nic, tyle, że Pakosińskiej się akurat skojarzyło... Żarty w książce też jakby takie niespecjalnie śmieszne i jakby na siłę umieszczone. Zamiast tego wszystkiego poczytałabym coś więcej o gruzińskich obyczajach i tradycjach, ale na to miejsca zabrakło. Podobnie jak na mapy Gruzji, a także notki o rozmówcach Katarzyny Pakosińskiej oraz ich zdjęcia. Wreszcie brak Georgialikom puenty: książka urywa się nagle i niespodziewanie, że nie wspomnę już o tym, że nie dowiemy się tego, co było dalej z odnalezioną miłością autorki, o której przecież opowiedziała ona tak ochoczo na kartach [nie tylko] swojej książki. 

W dużej mierze Georgialiki są książką o samej autorce, a nie o Gruzji; w tym sensie podtytuł książka pakosińsko-gruzińska jest tu nader adekwatny. Tak jest zwłaszcza na początku książki, potem na szczęście liczba osobistych wtrętów maleje, na korzyść informacji o gruzińskich atrakcjach. Dlatego moja ocena Georgialików byłaby całkiem pozytywna: myślę, że porównanie tej książki do wina, najpierw nieco cierpkiego, ale w miarę picia coraz lepszego (lub zdającego się coraz lepszym ;), jest całkiem trafne. Jest jednak jeszcze informacja, na którą natrafiłam o tym, że spore fragmenty tej książki są plagiatem... zostały przepisane z różnych stron w Internecie lub z innych książek - bez podania źródeł. Chodzi o informacje ogólne o Gruzji, fragmenty toastów, a nawet przepisy kulinarne. Wychodzi na to, że najprawdopodobniej to, co mi się w Georgialikach najbardziej podobało, wcale nie wyszło spod pióra pani Pakosińskiej.

Metryczka:
Gatunek: literatura podróżnicza
Główny bohater: Katarzyna Pakosińska
Miejsce akcji: Gruzja
Czas akcji: współcześnie
Cytat:  kobieta potrzebuje silnego mężczyzny, który pozwoli jej być słabą
Moja ocena: gdyby nie info o plagiacie dałabym 4/6, a tak.. 
 
Katarzyna Pakosińska, Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska, Wyd. Pascal, 2012 

Książka przeczytana w ramach do wyzwania Grunt to okładka

Komentarze

  1. Myślę, że dobrze, że o tym strasznym skandalu związanym z tą książką wspomniałaś. W końcu tyle było szumu i oskarżeń, że to podobno taki zlepek plagiatów + wikipedia + coś tam od Autorki. Nie wiem, jak się te sprawy skończyły i kto miał w rzeczywistości rację, ale oglądałam takie zdjęcia, na których strona po stronie pokazywali skąd, wg autorów tego artykułu, dany fragment pochodzi. Cała akcja była i coraz więcej ludzi się odzywało.

    Zamierzałam przeczytać, ale się po tym skandalu zniechęciłam. Najbardziej mi w pamięć zapadło oskarżenie, że toasty z książki, czy coś, które podobno Autorka usłyszała, to dokładne tłumaczenie, po godzinach żmudnej pracy, jakiejś dziewczyny ze strony fanów Gruzji, czy coś. Jeśli to prawda, to jakoś tak... niesympatycznie.

    // Niemniej, brzmi jak coś, co się dobrze czyta.

    Ja polecam ze swojej strony
    http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2013/10/moja-filmowa-moskwa-biaym-pociagiem.html
    Tam też trochę o Gruzji jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiedziałam, że to jakiś straszny skandal był... książkę kupiłam już jakiś czas temu, więc przeczytałam

      Usuń
    2. Ktoś mi jeszcze mówił, że podobno potem to tłumaczyli jako zapomnienie o dodaniu przypisów, czy coś. Ale to też zupełnie nie wiem, czy prawda, czy nie.

      Usuń
    3. Dwa artykuły, które dwie strony przedstawiają:
      http://www.wiadomosci24.pl/artykul/georgialiki_ksiazka_pakosinskogruzinska_i_internetowa_287105.html
      http://www.fakt.pl/katarzyna-pakosinska-tlumaczy-sie-z-plagiatu,artykuly,440800,1.html

      Usuń
    4. No właśnie już miałam pisać o tym skandalu :) się porobiło, awantura była nieziemska z tego co pamiętam i w sumie w moim odczuciu zaszkodziła Pakosińskiej, która zawsze sprawiała wrażenie fajnej kobitki.

      Usuń
    5. Słyszałam co nie co o tym skandalu...

      Usuń
  2. Pamiętam jej program o Gruzji i bardzo chętnie go oglądałam... Co do afery wokół książki nic nie wiem, więc... Chętnie przeczytam, a może potem się zainteresuję o co chodzi z całą aferą... Bo wolę wydawać opinie kiedy znam temat...

    Zapraszam do mnie na http://kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka wygląda zachęcająco, o skandalu nie słyszałam. Pakosińską lubię ale już jej epatowania miłością do Gruzjii niekoniecznie ( w sumie to nie wiem czemu to mnie tak irytuje, może to kwestia tego że podkreśla to ciągle i wszędzie).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później