Po wakacjach spędzonych na Bałkanach, pomyślałam sobie, że chętnie poznałabym kulturę i tradycje tych krajów. Wiem o nich tak mało. Jedyną książką, którą czytałam, a która poświęcona jest tamtym rejonom - do tej pory bardzo dla mnie egzotycznym - jest Żona tygrysa. Dlatego też z zaintrygowaniem sięgnęłam po Łomskie opowieści, autorstwa bułgarskiego pisarza Emila Andreeva - nie tylko dlatego, że są one przykładem literatury bułgarskiej, ale też z tego powodu, że stanowią one zbiór opowiadań, a tych, programowo nie czytuję. 

Każdy z nas, nawet, jeśli nie pozostało mu nic innego, posiada swoją wieczną wioskę

Miejsce, do którego wraca we wspomnieniach, albo nawet tylko w marzeniach. Taką wioską jest Łom. Wyobraźcie sobie małe, prowincjonalne miasteczko, położone gdzieś w Bułgarii, którego najbardziej charakterystyczną cechą jest przepływająca przezeń rzeka o nazwie takiej samej, jak wioska. Ta wpada do mitycznego Dunaju, a ten z kolei do światowego oceanu. W Łomie jednak nie ma przyszłości, to nie Sofia, czy nawet Warna, to nie turystyczne Złote Piaski, pozostali w nim tylko starcy i wariaci. Im właśnie poświęcone są opowiadania Andreeva. Spotykamy tu obiboków pijących w knajpie piwo i rakiję i grających w bilard, samotnych staruszków tęskniących do swoich dzieci, kloszardów staczających się powoli w niebyt, piękne kobiety, kuszące prostych chłopaków, a potem popadające w szaleństwo, a także zwierzęta. Zwierzęta będące towarzyszami ludzi, czasem ich prześladowcami, może nawet stanowiącymi memento mori, jak piękny gołąb o błękitnych oczach. A owca jest nawet narratorem jednego z opowiadań. To wszystko dzieje się w bliżej nie określonych czasach. W Łomie panuje bezruch, a jak wiadomo kiedy Kusy nie ma co robić...
 
Każdy jest przecież tak silny, jak silne są jego pragnienia!

Wszystkie łomskie opowieści łączy niesamowity klimat, wszystkie są przesycone elementami realizmu magicznego i tajemnicy, nic tu nie jest po prostu zwyczajne, za każdym razem wydarza się coś zupełnie niespodziewanego, zupełnie oderwanego od rzeczywistości, zupełnie jak w bajkach. Czasem przebieg fabuły jest zupełnie fantastyczny. Mamy tu nie wyjaśnione zniknięcia, transformacje, czarodziejskie podróże w czasie i przestrzeni. Bułhakow byłby usatysfakcjonowany. Często też akcja opowiadania skręca w zupełnie odmiennym kierunku, niż ten, który zapowiadał jego początek. Nie ma mowy, by czytelnik przewidział bieg wydarzeń, może poza jednym - większość bohaterów to nie są postacie szczęśliwe, a ich dzieje nie mają dobrego zakończenia. To sprawia, że Łomskie opowieści emanują melancholią, sporą dozą pesymizmu i życiowego rozczarowania. Jak już się powiedziało: Łom, choć wioska ze snów, nie jest sielską wioską wymarzoną do życia, to raczej miejsce z koszmarów sennych. Trochę nie podobało mi się to, że autor ma skłonność do dygresji i zmieniania tematu, co sprawia, że niektóre historie wydawały mi się pozbawione kręgosłupa i morału. Wolałabym też, by zawierały one więcej elementów nawiązujących do bułgarskiego folkloru, wierzeń i tradycji tych ziem, bo gdyby nie typowo bułgarskie imiona i nazwiska oraz wzmianki o Dunaju, w zasadzie ich akcja mogłaby się dziać gdziekolwiek. Zaś ostatnie dwa opowiadania, które dzieją się w Sofii wyraźnie nie pasują do konwencji, choć Mirę, psy i kloszarda zaliczyłabym do najlepszych w tym tomie.

Wydanie tej książki jest efektem współpracy młodego wydawnictwa Toczka, z Instytutem Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego i ma za zadanie promować kulturę bułgarską oraz pracę młodych tłumaczy, absolwentów uniwersytetu. Myślę, że ta pozycja jest bardzo obiecująca i będę czekać na kolejne propozycje Toczki, zwłaszcza że - jak można przeczytać na jej stronie: w szczególnym kręgu naszych poszukiwań i zainteresowań są kraje słowiańskiego Południa i wywodzący się z tego kulturowego obszaru artyści, pisarze. (...) To książki które zabiorą Cię daleko dalej, poza kropkę kończącą zdanie. To pisarstwo przesiąknięte aurą surrealizmu, z bohaterami żyjącymi na granicy dwóch światów – rzeczywistego i wyobrażonego. Właśnie takie są Łomskie opowieści, które polecam tym czytelnikom, którzy lubią realizm magiczny i szukają w literaturze czegoś więcej, niż twarda rzeczywistość.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Panu Michałowi Sapecie z wydawnictwa Toczka.

Emil Andreev, Łomskie opowieści, Wyd. Toczka, 2014

Komentarze

  1. Smakowity kąsek - takie właśnie lubię :D Lista zakupów na tegorocznych Targach Książki wydłuża się w zastraszającym tempie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później