Na angielskim wybrzeżu Dorset świszcze wiatr, a słońce przebija się przez zasłonę chmur, tworząc smugi, którymi omiata ziemię. Morze z hukiem bije o przybrzeżne skały, kropelki morskich fal osiadają na twarzy i ubraniu. Woda jest zimna nawet latem, ale czysta i przejrzysta. Na białym piasku plaży można zbierać muszle oraz kraby i różne morskie żyjątka, a w głębi lądu dzikie zioła. Latem czuć wyraźnie zapach morza i wodorostów. 

Tymczasem w małej wiosce Blacknowle pewien stojący na uboczu dom skrywa tajemnicę. To do tej nadmorskiej miejscowości przyjeżdżał przed wojną słynny malarz Charles Aubrey wraz ze swoją rodziną. Szukał inspiracji do swoich obrazów i często znajdował ją w twarzach napotykanych kobiet. Niesamowity magnetyzm artysty działał na wiele z nich, niezależnie czy były damami, turystkami czy wieśniaczkami. Stawały się muzami, przy okazji zakochując się bez pamięci w Aubrey'u, który jednak uczuć tych nie odwzajemniał i porzucał swoje modelki, kiedy tylko mu się znudziły. Najważniejsza dla malarza była jego marokańska kochanka i dwie córeczki. Nie wiadomo jednak, co stało się z rodziną Aubrey'a po tragedii, jaka ją spotkała tuż przed wojną. Czy to z tego powodu malarz zdecydował się porzucić wszystko i zaciągnąć do wojska, by zginąć pod Dunkierką? Co miała z tym wspólnego ledwie nastoletnia Mitty Hatcher - piękna, ale naiwna i zahukana mieszkanka Blacknowe? To jej oczami widzimy Charlesa i jej historię opowiada nam – z perspektywy kilkudziesięciu lat – Katherine Webb w swojej powieści Echa pamięci.

Rodzinne tajemnice to motyw lubiany w literaturze. Tego typu powieści pisze chociażby Kate Morton, czy też – w konwencji kryminalnej – Charlotte Link. Jest w tych klimatach coś takiego, że choć czytałam już x książek tego typu, zawsze chętnie sięgnę po następną. Ponieważ nie czytałam poprzedniej powieści Katherine Webb, Dziedzictwa, spodziewałam się dosyć lekkiej i nie zapadającej na dłużej w pamięć lektury, Echa pamięci mnie jednak mile zaskoczyły. Powieść napisana jest w świetnym stylu, zaskakująco dobrze mi się ją czytało. Pisarka wyczarowuje romantyczne nadmorskie krajobrazy, charakterystyczne dla północnej Europy. W nich umieszcza melancholijną opowieść z miłością jako tematem przewodnim. Miłość ta ma jednak różne oblicza, nie tylko te szlachetne. Fascynacja, zdrada, namiętność, zazdrość, szaleństwo, tchórzostwo. Cała gama skomplikowanych uczuć, pociągająca za sobą poważne skutki. To nie tylko miłość do mężczyzny, czy do kobiety, ale i do piękna, do sztuki oraz do własnych korzeni. W sztuce rozkochany jest nie tylko Aubrey, lecz także współczesny bohater powieści, Zach, właściciel galerii i wielbiciel malarza. Bohater nieodzownego wątku współczesnego. Przyjeżdża on do Blacknowe, mając nadzieję odkryć jakieś nowe, jeszcze nieznane fakty o artyście. To, czego się dowiaduje, przechodzi jednak jego najśmielsze oczekiwania.

W Echach pamięci mamy wydarzenia nie tylko tragiczne, ale i przerażające; mamy morderstwo i obsesyjną miłość, jak w Misery, lecz mimo to nastrój powieści daleki jest od thrillera. Ciarki jedynie chodzą po plecach, gdy wyobrażamy sobie samotne domostwo, być może rzeczywiście nawiedzane przez duchy tych, którzy zostali skrzywdzeni... Bardziej jednak doskwiera nam smutek i gorycz, że tak to się potoczyło, że jeden nieprzemyślany czyn spowodował tak straszne i rozległe konsekwencje, odbijające się jeszcze na kolejnych pokoleniach. Efekt motyla. Szkoda tylko, że postać Charlesa Aubrey'a, fascynującego, choć fikcyjnego artysty, pozostaje nieco w cieniu. Nie dowiadujemy się dlaczego tak pociągał kobiety... Również wątek współczesny, a zwłaszcza jego dosyć ckliwe zakończenie wydawał mi się lekko doklejony na siłę. Tym niemniej Echa pamięci to ciekawa propozycja, szczególnie odpowiednia na te gorące, letnie dni.

Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowa 
Główny bohater: Mitzy Hatcher/Zach Gilchrist
Miejsce akcji: Wielka Brytania
Czas akcji: czasy przedwojenne/współcześnie  
Cytat: -
Moja ocena: 5/6

Katherine Webb, Echa pamięci, Wyd. Insignis, 2014  

Książka przeczytana w ramach wyzwania  Grunt to okładka i Czytam opasłe tomiska (500 str.)

Komentarze

  1. Wlasnie zastanawialam się, czy warto sięgnąc po tę ksiązkę. Dzięki za rekomendację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Ciekawa książka, chociaż nie idealna. Ale fajnie się czytało

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłam autentycznie zaskoczona tą powieścią i oczywiście było to bardzo pozytywne zaskoczenie :) I zgadzam się, że jest idealna na letnie dni :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później