Pan Mercedes jest najlepszym przykładem tego, że do przeczytania książki może mnie skłonić okładka. Tak, niezmiernie mi się ona podoba, jest klimatyczna i kojarzy mi się z ostatnimi scenami w filmie Rush. Tak, okładka, bo Stephen King do tej pory nie był dla mnie pisarzem, po którego książki chętnie bym sięgała. Czytałam tylko Miasteczko Salem, dawno, dawno temu, widziałam też kilka filmów nakręconych na podstawie powieści Kinga (np. Carrie czy Firestarter) i powiem, że przeraziły mnie one tak, że do dziś mam awersję do horrorów. Nie lubię, nie oglądam, nie czytam. Ale kryminał? Czemu nie. 

Sprawca, zwany Panem Mercedesem zaczyna z grubej rury: od zabicia ośmiu osób poprzez wjechania w tłum samochodem. Potężny mercedes zostaje następnie porzucony, a kierowca znika bez śladu. Sprawa nie zostaje wyjaśniona, dopóki morderca nie decyduje się wysłać listu do - emerytowanego już - policjanta Billa Hodgesa. Ten podejmuje z szaleńcem niebezpieczną grę...

Po prawdzie Stephen King nie do końca wyzbył się konwencji horroru, z której słynie. W Panie Mercedesie zawarta jest bowiem dosyć spora dawka niepokoju, a nawet strachu, który odczuwamy, śledząc poczynania sprafcy i jego zamiary wobec Hodgesa. Morderca jest bowiem inteligentnym psychopatą i jako taki jest zdeterminowany, aby zaszkodzić jeszcze niejednemu człowiekowi. Zabieg, by odkryć jego tożsamość już na samym początku książki i pokazać jego tok myślenia z początku mi się nie spodobał, ale gwoli prawdy to chyba właśnie to wprowadza element silnego napięcia. Za każdym razem, kiedy narrację przejmował morderca czułam, jak krew tężeje mi w żyłach. To bohater z piekła rodem, jak z klasycznych powieści Kinga.

Nie mam porównania ze "starym Kingiem", ale może to i dobrze - patrzę świeżym okiem, oceniam po prostu powieść, a nie autora. A najnowsze dzieło Stephena Kinga zasługuje na same pochwały. Akcja skonstruowana jest tak, że czytamy obgryzając paznokcie i nie będąc w stanie od książki się oderwać. Sylwetki głównych bohaterów - zarówno policjanta, jak i mordercy, a także postaci pobocznych - są nie tylko wyraziste, ale nakreślone z dużą dozą realizmu. Na minus można jedynie poczytać to, że są one trochę kuriozalne: jakoś nie mogłam sobie wyobrazić 45-letniej kobiety z zaburzeniami psychicznymi jako geniusza komputerowego... Na kryminalną fabułę nakłada się warstwa obyczajowa: opowieść o Ameryce XXI wieku. O kryzysie gospodarczym, przemocy, uzależnieniu od mediów, patologiach społecznych, dramatach rodzinnych, obojętności wobec drugiego człowieka. Jestem zachwycona stylem Kinga - to budowanie napięcia, ta precyzja, a nawet puszczanie oka do czytelnika i aluzje do poprzednich książek pisarza. Słowa płyną gładko i układają się we wspaniałą, inteligentną, choć ciut straszną historię. Pod koniec książki atmosfera tak zgęstniała, że można było ją nożem kroić, naprawdę się bałam, co się wydarzy, a po zakończeniu musiałam chwilę dochodzić do siebie. Po prostu mistrzostwo w swojej klasie. To poczucie, że mam do czynienia z mistrzem zakiełkowało we mnie już gdzieś od 50 strony powieści. Wiem, że dla fanów tego pisarza to oczywista oczywistość, ale dla mnie odkrycie. Cieszę się, że Pan Mercedes jest pierwszą częścią zapowiadanej trylogii detektywistycznej, a i myślę, że czas sięgnąć po inne książki Króla. Doktor Sen kurzy się u mnie na półce...

Stephen King, Pan Mercedes, Wyd. Albatros, 2014 

Książka przeczytana w ramach wyzwania Grunt to okładka oraz Czytam opasłe tomiska (str. 576)

Komentarze

  1. No to mnie zastrzelilas- Kinga znam jako mistrza horroru, ergo omijam go z daleka. A tu kryminal i, jak przyznajesz, dobry. Bede musial poszerzyc moja "neverending" liste. A okladka rzeczywiscie piekna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam inny kryminał tego autora - "Colorado Kid" - i strasznie mnie ta książka zmęczyła. Mam nadzieję, że nie zawiodę się na "Panu Mercedesie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Prześwietne, świeże podejście :) Bo widzisz i pewnie już wiesz, że ja Kinga uwielbiam, ale tego horrorowego, nie kryminalnego :) Co więcej, własnie o tym ostatnio z kimś dyskutowałam, że to jest inny King, przeznaczony dla tych czytelników, którzy po jego opowieści grozy po prostu nie sięgnęliby wcale. A po kryminał jak najbardziej, do tego tak doskonale po kingowsku napisany. I miałam rację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano miałaś :) Ale może ja też się kiedyś przekonam do kingowskich horrorów...

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później