Futbol jest okrutny

Parsknęłam śmiechem, kiedy przeczytałam skargę autora, na to że można wykitować w trakcie meczu: Dlaczego ministerstwo zdrowia, a niechby nawet ministerstwo sportu nie informuje, że oglądanie Tottenhamu może być przyczyną wielu groźnych chorób? Wybuchnęłam śmiechem, gdy Okoński opisuje, jak to podczas meczu Polska-Czechy w 2012, jego sąsiad sięgnął po wiertarkę i zaczął pruć ścianę. Ale zaraz śmiech zamarł mi na ustach, bo pomyślałam sobie, że to wcale nie jest śmieszne, że nie tyczy się to tylko Tottenhamu, a każdy kibic doskonale wie. Jak to jest żyć z perspektywą wykitowania w trakcie meczu. Siedzieć, obgryzając paznokcie i liczyć minuty do końca, kiedy każda z nich wydaje się trwać w nieskończoność. To wtedy, kiedy się wygrywa, ale nie aż tak bardzo, by jedna bramka przeciwnika nie mogła zniweczyć całego wysiłku. Albo modlić się o gol, kiedy się przegrywa. Nieraz, oglądając mecz mojej ulubionej drużyny myślałam sobie, że zaraz chyba dostanę zawału serca, a apogeum wszystkiego przeżyłam podczas finałów mistrzostw świata w 2006 roku. Nie będę się powtarzać, bo już o tym pisałam. I czasem myślałam sobie, że lepiej byłoby tego jednak nie oglądać. Nie – kibicowanie w tym momencie nie ma już nic wspólnego z przyjemnością. 
Przecież przy spełnieniu odpowiednich warunków, leżących skądinąd poza sferą techniki indywidualnej piłkarzy czy strategii trenerów, a zamykających się w trójkącie: odporność psychiczna – wiara w siebie – wola zwyciężania, odwrócenie każdego wyniku w piłce jest możliwe nawet w ekstremalnie krótkim czasie.
Każdy kibic wie, że futbol to taka gra, w której jedna minuta może zmienić wynik całego meczu, dlatego trzeba walczyć do końca. Michał Okoński z lubością przywołuje takie sytuacje, jak ta w legendarnym finale Ligi Mistrzów w 1999 roku, kiedy w ostatnich minutach Manchester United strzelił Bayernowi dwie bramki i pewny już zwycięstwa Bayern musiał obejść się smakiem. Moją ulubioną rzecz jasna tego typu chwilą była ta, gdy Italia strzeliła Niemcom dwa gole w doliczonym czasie dogrywki, w półfinale MŚ 2006. Mimo wszystko mecz trwa przecież 90 minut (co czasem wydaje się być stanowczo za długo, zwłaszcza gdy gra toczy się na stadionie w środku amazońskiej dżungli), więc czasu na ustalenie wyniku jest – wydawało się aż nadto. Wydawałoby się tym, którzy nie rozumieją, jak można przez 90 minut z zapartym tchem śledzić jak 22 facetów gania się po boisku – często bez żadnego rezultatu...

Największe jednak moje zainteresowanie wzbudziły te rozdziały, w których Michał Okoński pisze o psychice piłkarzy, bo to temat, nad którym z rzadka się zatrzymujemy. A przecież piłkarz też człowiek! O presji, o emocjach, o adrenalinie, rozsadzającej graczy. Co musi czuć taki gracz, postawiony naprzeciwko bramkarza, by strzelał rzut karny, kiedy wie, że to karne zdecydują o wyniku meczu? Ilu wielkich piłkarzy zawiodło właśnie w takiej chwili. A jak musi czuć się w tej chwili Iker Casillas, ten wielki bramkarz, który w ostatnim swoim meczu na Mundialu puścił aż 5 bramek, popełniając przy tym kilka koszmarnych błędów? Okoński pisze i o testosteronie i napięciu podczas meczów, skutkującym takimi sytuacjami jak niesławna kartka Zinedine Zidane'a, i o tym, co dzieje się z piłkarzami po zakończeniu piłkarskiej kariery – niektórzy nie potrafią się odnaleźć w zwykłym życiu. Mowa jest również w Futbol jest okrutny o sędziach, których nie słychać, jeśli sędziują dobrze, a głośno się robi, gdy popełniają błędy, zwłaszcza jeśli te błędy rzutują na wynik meczu. Daleko nie trzeba szukać – już od pierwszego meczu na MŚ w Brazylii świat dyskutuje o sędziowskich wpadkach: niepodyktowanych karnych (jak chociażby ten po ewidentnym faulu na Casillasie – gdyby sędzia odgwizdał faul, być może inaczej potoczyłyby się losy tego meczu), albo karnych niesłusznie podyktowanych, albo nieuznanych bramkach. I wreszcie zapunktował u mnie Michał Okoński rozdziałem o seksizmie w piłkarskim środowisku – poczynając od dyskryminowania kobiet-sędziów, a skończywszy na powszechnym uznawaniu, że kobieta przecież nie może być kibicem (bo nie wie, co to spalony). Panie Michale, dziękuję!

Michał Okoński jest równie fanatycznym fanem piłki nożnej jak Nick Hornby, a jego książka jest taką polską wersją Futbolowej gorączki. Łącznie z tym, że autor – jako kibic Tottenhamu skupia się w swoich analizach głównie na Premier League. Nie ma się co dziwić, bo o polskiej piłce nie ma co pisać i nie ma komu kibicować, ale ja oczekiwałam jakiegoś szerszego spojrzenia na świat futbolu, na Ligę Mistrzów, także na ME i MŚ, dlatego trochę mi było szkoda, że autor tak zawęża spojrzenie. Tym samym Futbol jest okrutny prezentuje raczej osobisty punkt widzenia Okońskiego na piłkę nożną, jego fascynacje i frustracje, niż jej obiektywną analizę. To, podobnie jak u Hornby'ego spowiedź z własnego uzależnienia. Z wymykania się z ważnej narady, by podejrzeć wynik meczu, lub oglądania spotkań na zakodowanym Canale +.... Własne dygresje i przemyślenia autora. Nieobce jest dziennikarzowi to uczucie rezygnacji, kiedy nie ma się w zasadzie większych nadziei, że twoja drużyna wygra, to pesymistyczne zabezpieczanie się przed nieuchronnym rozczarowaniem...I tak znowu przegrają... Tym większe jest szczęście, gdy wszystkie te fatalistyczne przewidywania się nie spełniają, a twoja drużyna prze od zwycięstwa do zwycięstwa...

Prawdą jest to, że futbol jest okrutny, także dlatego, że jest przemijalny. Dzisiejsza drużyna marzeń może jutro przestać istnieć. Ktoś może złapać kontuzję, ktoś może przejść do innego zespołu. Dzisiejsi mistrzowie mogą nie mieć szans na powtórzenie sukcesu za rok, a co dopiero za cztery lata (w przypadku MŚ czy ME). Radość ze zwycięstw jest krótkotrwała. A najbardziej magiczna chwila to ta, na moment przed rozpoczęciem gry, kiedy piłkarze wychodzą na murawę, śpiewają hymny, kiedy wszystko jest wielką niewiadomą i wszystko może się jeszcze zdarzyć.

To tylko sport – ŻADEN PRAWDZIWY KIBIC NIE POWIE W TEN SPOSÓB, żaden kibic nie przyzna, że to nie jest „prawdziwe życie” - bo dla niego właśnie futbol jest prawdziwym życiem. Prawdziwe życie to pasja. A jeśli ktoś tego nie rozumie... cóż, kij mu w oko.

Bardzo dobra książka – przede wszystkim dla fanów piłki nożnej, ale nie wiem, czy przekona tych, którzy tej pasji nie rozumieją. 

Michał Okoński, Futbol jest okrutny, Wyd. Czarne, 2013

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później