Fortuna kołem się toczy - cykl Wojna Dwóch Róż

Zawsze kiedy czytam o historii Anglii zastanawia mnie, dlaczegóż to możni tego kraju toczyli tak zacięte walki o zdobycie tronu, mimo, że niejednokrotnie zwycięzca panował krótko i generalnie przynosiło mu to więcej szkody, niż pożytku. W każdej chwili można było stracić życie, a w najlepszym razie utracić koronę i majątek. Co skłaniało krewnych, kuzynów do zwrócenia się przeciwko sobie - czy naprawdę tylko żądza władzy i bogactw? W trakcie Wojny Dwóch Róż walki, w których sytuacja polityczna zmieniała się jak w kalejdoskopie i najroztropniej było nie ufać nikomu, nawet najbliższym – trwały wiele lat. Brat stawał przeciwko bratu, matka przeciwko własnym dzieciom, siostra stawała się wrogiem siostry... Szlachta co rusz zmieniała strony tak jak hrabia Warwick, czy Stanleyowie, którzy ostatecznie rozstrzygnęli o zwycięstwie Henryka Tudora. Ta bratobójcza wojna doprowadziła do tego, że ród Plantagenetów  wyniszczył sam siebie.

Twórcą Królów nazywany był Ryszard Neville, hrabia Warwick, protektor trzech braci z rodu Yorków: Edwarda, Jerzego i Ryszarda. Po pokonaniu stronnictwa Henryka VI, Edward został królem jako Edward IV i poślubił piękną Elżbietę Woodvill. Żonami jego braci zostały córki Warwicka. W Córce Twórcy Królów Philippa Gregory czyni główną bohaterką młodszą z sióstr, Annę. Anna staje naprzeciw Elżbiety Woodvill, Białej królowej, córki Jakobiny Luksemburskiej, opisanej we Władczyni Rzek. Ród Woodvillów zaczyna się panoszyć i zagarniać wszystkie dobra dla siebie, czym oczywiście nie różnią się od innych władców. I rzecz jasna wzbudza to coraz większe niezadowolenie wśród pozostałej szlachty, włącznie z braćmi króla. Elżbieta jest pokazana jako żądna władzy i majątków królowa, intrygantka i czarownica, dzierżąca władzę nad królem. Anna oraz jej siostra uważają, że poprzysięgła im ona zemstę za to, iż ich ojciec stracił ojca Elżbiety.

Początkowo nie miałam w planach czytania wszystkich tomów z tego cyklu, ale sami wiecie, że Philippa Gregory pisze tak, że trudno sobie odmówić tej przyjemności. Poza tym byłam niezmiernie ciekawa, jak te wydarzenia wyglądały z perspektywy właśnie Elżbiety Woodvill, której oddała głos pisarka w Białej królowej. Zwłaszcza, że Gregory przyznaje, że Elżbieta Woodvill jest jej ulubioną bohaterką. Niestety mojej sympatii nie zyskała. Elżbieta wydała mi się właśnie taką kobietą, jaką widziała ją Anna Neville - manipulantką, żądną władzy, mściwą, a w dodatku faktycznie wykorzystującą siły nadprzyrodzone. Kontynuowany jest tutaj wątek legendarnego pochodzenia od Meluzyny i rzucania czarów. Rozterki Elżbiety jako matki, martwiącej się o swoich synów, nie wzbudziły we mnie współczucia, gdyż w gruncie rzeczy synowie ci byli kolejnymi pionkami w wojnie dwóch rodów. Królowa ta swoją pazernością sama narobiła sobie wrogów i ściągnęła na siebie nieszczęście. W efekcie doszło do kolejnego kryzysu, którego głównym bohaterem był najmłodszy z braci Yorków, Ryszard Gloucester, czyli Ryszard III.

Philippa Gregory sama przyznaje, że nie uległa pokusie przedstawienia Ryszarda jako potwora, jakiego zrobił z niego Szekspir... Bardzo się z tego cieszę, bo kiedyś czytałam znakomitą biografię tego władcy, autorstwa Roberta Kendalla i od tego czasu inaczej patrzę na mity, jakie wokół niego narosły. W sumie nie dziwię się, że Szekspir miał taką właśnie opinię o Ryszardzie – przecież żył w czasach Tudorów, a oni uwiarygadniając swoje panowanie pewnie przedstawili wydarzenia w takim świetle, jak to było korzystne dla nich. W gruncie rzeczy Ryszard oraz jego małżonka to postaci tragiczne, zwłaszcza że tak oczernione przez historię. U Gregory Ryszard jest raczej pozytywnym bohaterem, lojalnym wobec swojego brata, jednak coraz bardziej skłóconym z rodem Woodvillów. Po śmierci Edwarda IV sam czuje się zagrożony i przejmuje władzę. Do dziś nie wiadomo co stało się z synami Edwarda IV, książętami uwięzionymi w Tower. Ta zagadka przewija się też przez wszystkie trzy tomy cyklu.

Jeszcze bardziej antypatyczna niż Biała, wydała mi się Czerwona królowa, czyli matka Henryka Tudora, Małgorzata Beaufort. Oto ta, która w ostatecznym rozrachunku zatriumfowała, a jej ród (choć też de facto wywodzący się z Plantagenetów) zasiadł na angielskim tronie na kilkaset kolejnych lat. Z niewinnego dziecka, które marzyło o pójściu do klasztoru, staje się knującą spiski, zawistną i bezwzględną kobietą, marzącą tylko o tym, by jej syn został królem, a ona sama Królową Matką. Pełna pychy, uważa, iż to jej należą się zaszczyty i władza, które uzurpują sobie Yorkowie, a swoje knowania usprawiedliwia wolą Boga. Przyznaję, że trochę trudno było mi zrozumieć taką przemianę z rozmodlonej dziewczynki w dwulicową damę. Mimo to, ten tom czytało mi się najlepiej.

Patrząc na królowe – matki i żony wcześniejszych władców Anglii, chociażby na Małgorzatę Andegaweńską – antagonistkę Yorków – można się zastanawiać, co sprawiło, że kobiety te stawały się równie twarde, bezwzględne i okrutne jak mężczyźni. A może nawet bardziej. Taką kobietą jest na przykład matka sióstr Izabeli i Anny. Stojąca wiernie u boku swojego męża, kierująca się nie dobrem swoich dzieci, a interesem politycznym i nie oglądająca się na ich losy. Anna również padła ofiarą ambicji swojego ojca. Ponieważ hrabia Warwick zmienił front, jego młodsza córka została wydana początkowo za syna Małgorzaty Andegaweńskiej. Ich małżeństwo trwało ledwie kilka miesięcy, bo książę zginął na polu bitwy. Anna została wtedy porzucona przez swoją matkę, zostawiona na pastwę zwycięzców. Miała wtedy ledwie 14 lat i oczywiście nie była winna temu, że znalazła się po niewłaściwej stronie barykady. Podobnie Małgorzata Beaufort będąc jeszcze dzieckiem została wydana za Edmunda Tudora, a po jego śmierci za kolejnego szlachcica. Nikt nie pytał jej o zdanie. Mogła czuć się - jak to opisuje Gregory - jak paczka przechodząca z rąk do rąk. Właśnie patrząc na toczące się w ten sposób życie kolejnych pokoleń kobiet – zmuszanych do małżeństw i rodzenia dzieci, pomiatanych nie tylko przez małżonków, ale i przez rodziców, znoszących ciągłe odmiany swojego losu i patrzących na śmierć swoich dzieci – przestaję się dziwić, że ich serca obracały się w kamień. Że były one zdolne do przeklinania swoich wrogów, a w swojej nienawiści i dążeniu po trupach do celu były nawet bardziej zapiekłe, niż mężczyźni. 

Jak zwykle Gregory czyta się znakomicie: zachwyca panorama epoki, portrety bohaterów są wyraziste, a sugestywna imaginacja pisarki sprawia, że wierzymy we wszystko, co napisała, mimo że przecież o bohaterkach jej książek wiadomo tak niewiele. W cyklu tym pisarka zastosowała podobny zabieg, jaki znany jest mi z Drogi Północnej Elżbiety Cherezińskiej - czyli opisanie tych samych wydarzeń z punktu widzenia trzech różnych osób, w dodatku stojących po różnych stronach barykady. Mimo że czytając kolejne części (a w zasadzie można czytać je w dowolnej kolejności - ja zaczynałam od Córki Twórcy Królów) znamy już wszystkie wydarzenia, to powieści te nie są wcale mniej interesujące. Dzięki takim książkom historia nabiera kolorytów, a skomplikowana historia wojny Dwóch Róż staje się zrozumiała.

W czerwcu wydana zostanie kolejna powieść z tego cyklu - Biała księżniczka, o córce Elżbiety Woodville, małżonce Henryka VII - już nie mogę się doczekać.

Philippa Gregory, Biała królowa, Wyd. Książnica, 2010 (480 str.)
Philippa Gregory, Czerwona królowa, Wyd. Książnica, 2011 (381 str.)
Philippa Gregory, Córka Twórcy Królów, Wyd. Książnica, 2013 (440 str.)

Książki zgłoszone do wyzwania Czytam opasłe tomiska oraz Grunt to okładka  

Komentarze

  1. Ależ cudnie napisałaś o tych opasłych tomiskach. Historia Anglii ma w sobie coś pociągającego, ale czekam na emeryturę, aż zacznę sięgać po takie książki - bo już widzę, że jedna ciągnie za sobą drugą i robi się cały łańcuszek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią: czytaj najlepsze książki najpierw, bo możesz nie mieć szansy ich w ogóle przeczytać... Nie odkładałabym niczego do emerytury

      Usuń
    2. No ale jak ocenić, która jest lepsza od drugiej jeszcze przed przeczytaniem?

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później