451⁰ Fahrenheita - cz. 2

źr: Buzzfeed.com
Kilka wpisów wstecz napisałam, że w zasadzie nie obchodzi mnie to, czy przeciętny Polak będzie czytać, czy też nie - to jego sprawa. Po przeczytaniu 451⁰ Fahrenheita zmieniam zdanie. W dyskusjach o tym, czy zachęcać do czytania, czy też zostawić sprawy własnemu biegowi, zawsze pada argument, że przecież fakt, iż ktoś nie czyta nie znaczy wcale, że jest gorszy, że [może] ma jakieś inne ciekawe zajęcia, a mądrości nauczyło go życie… A jeśli nie? Postawienie przeciwnej tezy byłoby dosyć prowokujące, sprzeczne z polityczną poprawnością. W dzisiejszym świecie lubimy myśleć, że wszyscy jesteśmy równi, że nikt nie jest gorszy od kogoś drugiego, nawet jeśli nie dostaje mu urody, zdrowia, inteligencji, itp. A przecież, czyż stawanie się bardziej otwartym, wrażliwym, refleksyjnym nie sprawia, że jesteśmy lepsi od kogoś, kto tych przymiotów nie posiada? Jasne, czytanie nie zastąpi życia, ale może pozwoli komuś stać się mądrzejszym PRZED, zamiast PO fakcie? A czy mądry nie ma powodu, by czuć się lepszym od głupiego (głupiego na własne życzenie)? A ile czynności, rozrywek jest bardziej rozwijających od czytania?  Wreszcie czy teza o powszechnej równości nie zalatuje przypadkiem Marksem i Leninem i nie jest powszechną iluzją? Wszyscy musimy być podobni jeden do drugiego. Wszyscy nie rodzą się wolni i równi, jak Konstytucja powiada, lecz każdego trzeba uczynić równym. Każdy człowiek – wizerunkiem innego człowieka. Wtedy wszyscy są szczęśliwi, bo nie ma gór, by się przed nimi zginać ze strachem. Czy przypadkiem ci, którzy cierpią na umysłowe lenistwo nie chcą ściągnąć innych w dół, bo rzeczywiście czują się gorsi?

Nie chcę, byśmy do cna zgłupieli, siedząc tylko przed komputerami i Internetem. W powieści Bradbury’ego ludzie zamienili się w szarą, bezmyślną masę, kukły, które nie potrafią już nawet ze sobą rozmawiać. Czy chcemy, żeby tak wyglądał świat, w którym żyją nasze dzieci? Jeśli nie, powinniśmy namawiać do czytania, czytać dzieciom, kreować trendy, czuć się dumni z tego, że czytamy, zamiast tłumaczyć się tym, którzy co chwilę udowadniają nam, że nie ma powodu, byśmy czuli się lepsi od nieczytającej części społeczeństwa (choć przecież czytający niczego takiego nie sugerują).

Tak się złożyło, że w moim mocno już przestarzałym odbiorniku telewizyjnym niedawno zaczęłam oglądać wszystko na różowo... Choć to mocno optymistyczny obraz, jednak ta kropla dopełniła czary i zmobilizowała mnie do rozejrzenia się za nowym egzemplarzem. Zwłaszcza, że trwała olimpiada, zbliża się wielkimi krokami premiera czwartego sezonu Gry o tron, a za trzy miesiące Mundial. Świat telewizji cyfrowej, kryształowo wyraźnych sportowych relacji, filmów 3D oraz smart-TV stanął wreszcie przede mną otworem... Ze zdumieniem stwierdziłam, że oglądanie telewizji może być przyjemnością, a telewizja czymś więcej, niż tylko gadającym pudłem. To swoiste doświadczenie estetyczne. Chyba nie jestem w stanie zrezygnować z tej rozrywki, choć lektura 451⁰ Fahrenheita, wzbudziła we mnie spore poczucie dyskomfortu tyczące się spędzania czasu przed ekranem telewizora... Ciągle mam w głowie te "telewizyjne ściany". Będę o tym pamiętać i dyscyplinować się, gdyby kiedykolwiek przyszło mi do głowy, że oglądanie ruszających się obrazków jest lepsze niż czytanie książek. 

Taka mała książeczka, a tak wiele można z niej wyczytać...

Komentarze

  1. Udało mi się odciąć całkowicie od telewizji, bo i tak była na ostatnim miejscu po książkach i internecie. Już nie starczyło na nią czasu. Nie tęsknię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoim zdaniem osoby, które czytają powinny czuć się lepsze od nie czytających? Temat wydaje mi się trochę bardziej skomplikowany. Zgadzam się z tym, że czytanie uwrażliwia, rozwija wyobraźnię itd. ale nie tylko książka czyni człowieka lepszym (dla samego siebie, nie od innych). A muzyka, a praca polegająca np. na pomaganiu innym? Jest wiele źródeł, dzięki którym człowiek nabiera wartości. Znam osoby, które nie czytają i nigdy nie odważyłabym się o nich powiedzieć, że są z tego powodu głupsze, czy gorsze ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że sprawa jest prosta. Twierdzę, że ludzie cały czas ze sobą się porównują, cały czas jesteśmy oceniani i segregowani na "lepszych" i "gorszych" i zaprzeczanie temu jest samooszukiwaniem się. A skoro tak, to powinniśmy się zastanowić jakie są względy sprawiające, że można uznać kogoś za lepszy lub gorszy od drugiego. Poza tym kryteria porównania powinny być adekwatne do siebie. Stwierdzenie: ok, ty jesteś oczytany, ale ja za to szybko biegam, więc nie jestem od ciebie gorszy - jest absurdalne. Co ma piernik do wiatraka?

      Usuń
  3. Dla mnie to jest chyba tak, że czytanie, oglądanie TV, czy filmów, buszowanie w internecie nawzajem się uzupełnia. Mocno jestem zanurzona w popkulturze po prostu, nie widzę powodów by się wycofywać z którejkolwiek sfery. Ale nie tylko czytanie wzbogaca, i Tigerlily ma rację. Natomiast, uważam, że czytanie należy jednak promować, nie jako rozrywkę tylko i wyłącznie dla inteligentów, ale dla każdego. Bo można przecież poczytać w tramwaju, autobusie, pociągu, czy w kolejce do lekarza. Ale przecież pisałam już o tym tyle razy... Ja na pewno do czytania, zachęcam gimnazjalistów, a nuż któremuś się spodoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie tylko czytanie wzbogaca, ale ja akurat o tu czytaniu piszę. Sęk w tym, żeby robić coś, co wzbogaca, uwrażliwia, rozwijać się - jakimikolwiek sposobami. Denerwuje mnie takie stawianie sprawy: nie czytam, nie uczę się, niczym nie interesuję i nie jestem w niczym gorszy od ciebie, mądralo.

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później