Czytelniczy fast food

Kontakt z lekturami, które jakiś temat traktują w przekrojowy sposób przekonał mnie, iż co do zasady nie są to lektury najwyższych lotów. Kreślą jakieś zagadnienie w ogólnych zarysach, podrzucają tropy i pozostawiają wrażenie zaledwie liźnięcia tematu. Nabrałam się ostatnio na dwie takie książki, co notuję jako nauczkę na przyszłość. Żadnych więcej zbiorówek!


Watykan rzeczywiście jest instytucją tajemniczą, dlatego, że nie ujawnia swoich spraw i nie poddaje się dyktaturze mediów. Wzbudza to oczywiście mnóstwo spekulacji, będąc pożywką dla licznych poszukiwaczy sensacji. Majątku dorobił się już na tym Dan Brown. Bernard Lecomte najwyraźniej również postanowił to wykorzystać, uchylając rąbka tej zasłony dymnej stworzonej przez papiestwo. Złapałam się na ten tytuł, oczekując jakiegoś błądzenia po ciemnych korytarzach Watykanu, zaglądania w ukryte zakamarki i papieskie archiwa i odkrycia czegoś, czego nie wiem. Pod pojęciem „tajemnica” rozumiem bowiem coś, co do tej pory nie zostało ujawnione, coś wstydliwego lub zakazanego. Powinnam być mądrzejsza. Lecomte podaje zestaw faktów dotyczących spraw ważnych dla Państwa Kościelnego w ostatnim wieku, być może odkrywa przy tym jakieś szczegóły mało znane, lecz nazwanie ich tajemnicami jest – moim zdaniem – nadużyciem. Lepszym tytułem byłyby kulisy bądź kontrowersje Watykanu. Współpraca Kościoła z Rosją w początkach XX wieku, utworzenie Państwa Kościelnego przez Mussoliniego, śmierć Jana Pawła I, walka Jana Pawła II z komunizmem, zamach na naszego papieża, afera finansowa w łonie Kościoła, tajemnice fatimskie. Ba, niektóre z opisanych przez autora spraw w ogóle nie są tajemnicze, jak wybór na papieża kardynała Ratzingera. Lecomte nie cofa się poza XX wiek, gdyż, żeby to uczynić, trzeba by było być historykiem, a on nim nie jest… Zatem kolejne rozczarowanie. 

Przeczytałam to z umiarkowanym zainteresowaniem, opuszczając część tekstów, traktujących o sprawach czysto politycznych. Stosunkowo najbardziej zagadkowe z tego zestawu są kwestie objawień fatimskich oraz całunu turyńskiego. Dlaczego kolejni papieże tak długo ukrywali trzecie objawienie fatimskie? Dlaczego Kościół nie chce uznać autentyczności całunu turyńskiego, mimo, że jest mnóstwo dowodów za tym przemawiających? Jaka była dokładnie przyczyna śmierci Jana Pawła I i czy ktoś za tym stał? Na powyższe pytania nie otrzymujemy jednak odpowiedzi, odnosimy wręcz wrażenie, że żadnej tajemnicy w nich nie ma, co najwyżej niedoinformowanie. Najbardziej zirytowało mnie w tej książce to, że autor przedstawia fakty, ale w żaden sposób ich nie interpretuje, ani nie wyjaśnia. Bazuje tylko na tym, co już wiadomo i nie stara się pogrzebać głębiej. Odniosłam wrażenie, że dziennikarz stosuje najprostszy przepis na książkę: zebrać pod jednym szyldem to, co już gdzieś zostało powiedziane/napisane, okrasić to odpowiednim tytułem i bestseller gotowy. Jestem pewna, że prawdziwe tajemnice nadal są zagrzebane w watykańskich archiwach i prawdopodobnie nigdy nie ujrzą światła dziennego.

Podobne wrażenia miałam w przypadku książki Kamila Janickiego, Pierwsze damy II Rzeczypospolitej. Odsłania ona ten kawałek naszej historii, który był mi bardzo mało znany. Polscy przedwojenni prezydenci, Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki byli dla mnie tylko nazwiskami z podręcznika historii. Kamil Janicki kreśli nie tylko ich biografie, ale przede wszystkich życiorysy ich żon: Marii Wojciechowskiej, Michaliny Mościckiej oraz Marii Mościckiej. Czy wrzucenie do jednego worka trzech osób jest dobrym pomysłem? Nie wydaje mi się. Autor streszcza życiorysy swoich bohaterek, nie zagłębiając się w nie zbytnio. Książka jest zbiorem faktów historycznych, bez próby ukazania jakimi osobami były omawiane pierwsze damy. Gdyby każdej z nich poświęcono odrębną pozycję – zapewne sprawa wyglądałaby inaczej. Fakt, że potraktowano je w taki zbiorczy sposób świadczy o tym, że ich biografie nie są aż tak ważne (choć przecież podobno to pierwsza żona Mościckiego miała o wiele więcej zasług niż jej małżonek), choć rzecz jasna należy się cieszyć, że w ogóle zostały wykopane z naszych annałów. W mojej opinii ani to książka dla miłośników historii, bo poczują się nieusatysfakcjonowani (jak ja), ani poszukiwaczy pikantnych historyjek, bo takich tu nie ma, ani amatorów po prostu dobrych opowieści. Pierwsze damy oscylują gdzieś pomiędzy suchą biografią a plotkarskim artykułem. Pod względem treści, jak i stylu. Brak im jakiejkolwiek finezji. Nie czuć też w tej książce klimatu lat przedwojennych. Jest nijaka jak każdy misz masz. 

Nie leżą mi tego typu książki typu wash & go. Wszystko w jednym. Jestem przekonana, że skierowane są one do mało wyrobionych czytelników, którzy po lekturę sięgają tylko od czasu do czasu i dlatego często wybierają właśnie pozycje przypominające bar szybkiej obsługi. Dużo, szybko i pobieżnie. Napisanie ich też nie wymaga specjalnego wysiłku. Przy okazji można na tych książkach nieźle zarobić, jeśli tylko odpowiednio się je wypromuje. Ładna okładka, chwytliwy tytuł... Ja wolę sięgnąć po solidną książkę historyczną lub dokumentalną i zgłębić jedną sprawę, a dobrze.

Bernard Lecomte, Tajemnice Watykanu, Wyd. Znak, 2010
Kamil Janicki, Pierwsze damy II Rzeczypospolitej, Wyd. Znak, 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później