Oliwkowym szlakiem

Wracam do oliwkowego cyklu Carol Drinkwater.

Po perypetiach związanych z życiem na farmie oraz kłopotach osobistych, Carol Drinkwater postanawia spełnić swoje marzenie i wybrać się w podróż śladem oliwkowych upraw. Jej szlak obejmuje kraje Bliskiego Wschodu: Liban, Syrię, Turcję, Izrael, Libię, ale także Grecję i Maltę. W każdym z tych krajów autorka tropi najstarsze gaje oliwne i zadaje sobie pytania: w jaki sposób oliwki tu zawędrowały, kto nauczył mieszkańców ich uprawy, jak wyglądało życie tutejszych ludzi, w czasach, gdy oliwa była dobrem na wagę dzisiejszej ropy naftowej. Wszak używano jej nie tylko w kuchni, ale również do wyrobu mydeł, kosmetyków oraz do oświetlania domów. Już na samym początku podróży, Carol Drinkwater trafia do prastarego gaju w Libanie, gdzie drzewa oliwne liczą sobie – aż trudno uwierzyć – 6000 tysięcy lat! Są więc starsze nie tylko od Chrystusa, ale i od judaizmu. Próbowałam sobie wyobrazić drzewo tak stare – jakąkolwiek istotę żywą, która byłaby tak wiekowa... cóż znaczy nasze życie w porównaniu sześciu tysięcy lat!

Oliwkowy szlak to jednak książka przede wszystkim podróżnicza – trochę odniosłam wrażenie, że oliwki to tylko pretekst, bo w wielu krajach autorka nie napotyka na zbyt wiele śladów po oliwkowych uprawach, za to zwiedza okoliczne zabytki i atrakcje turystyczne. W niektórych ze odwiedzanych krajów Drinkwater jest także świadkiem problemów politycznych: w Izraelu konfliktu pomiędzy Żydami a Palestyńczykami, w Libii rządów Kaddafiego. Książka zawiera wiele trafnych spostrzeżeń, np. podróż po Libii przypomniała mi niedawno czytany reportaż Oriany Fallaci z tego kraju. Drinkwater również dziwi się (20 lat później) jak to możliwe, że kraj tak obfitujący w dobra naturalne, jest tak biedny; co dzieje się z miliardami petrodolarów. Ciekawa jest relacja z Izraela, gdzie przemysł turystyczny bazuje na...czasach chrystusowych, zachęcając do odwiedzania miejsc znanych z Biblii. A Getsemani, Góra Oliwna była przecież świadkiem nocnego czuwania Chrystusa przed aresztowaniem. Dzięki autorce poznajemy też w skrócie historię starożytnych ludów, zamieszkującą ziemie, które odwiedza: Fenicjan, Spartan, Maltańczyków.

W Oliwkowym drzewie Carol kontynuuje swoją podróż oliwnym szlakiem, tym razem kierując się na Zachód. Przemierza Hiszpanię, północną Afrykę i Włochy. Znowu jej impresje pełne są wzmianek o starożytnej historii miejsc, w których się zatrzymuje, dywagacji na temat tego, kto na dany teren przyniósł sztukę tłoczenia oliwy, co autorka przypisuje Fenicjanom, a potem Rzymianom. Ta wyprawa jest niby oryginalna, pisarka chce trzymać się z dala od utartych szlaków, ale i tak nie raz sprawia ona wrażenie typowej turystki z bogatych europejskich krajów. Podróżuje po bardzo ciekawych i malowniczych zakątkach Europy i Azji, a jednak często jest nimi rozczarowana. Zamiast piękna spostrzega brud, nędzę i brzydotę. Miasta, które są już tylko cieniem dawnej świetności. Zabetonowane wybrzeże i degradację środowiska. 

Drinkwater zwraca uwagę na fakt, iż nawet uprawa tak mało wymagającej rośliny jak oliwka może wiązać się z degradacją przyrody. Tak dzieje się w Hiszpanii, gdzie uprawy zajmują ogromne areały, są nadmiernie nawadniane i chronione pestycydami. Także w Maroku zanikają cenne lasy arganowe, będące źródłem oleju jeszcze bardziej cenionego, niż oliwa. Nie sposób nie zgodzić się z autorką, zastanawiającą się, jaką spuściznę pozostawimy swoim dzieciom i ze smutkiem konstatującą, jak wiele tego co cenne, wartościowe – potrafi zniszczyć człowiek. Pisarka jest zwolenniczką ekologii, hodowli organicznych, przeciwniczką polowań... czasem tej jej zapatrywania wydają się jednak naiwne w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Z biedą, czy konsumpcyjnym nastawieniem, które wygrywają z ekologią. Momentami myślałam sobie też, że autorce (paradoksalnie), brakuje trochę wrażliwości... Sposób w jaki reaguje na biedne dzieci, kalekich ludzi, głodne zwierzęta... to jej nie dotyczy, przechodzi obok nich i idzie dalej. Czasami uderzała mnie jej obojętność i brak chęci pomocy.

Wrażenia Carol Drinkwater są barwne i obrazowe, jednak specyficzny styl, w jakim napisane są książki może momentami męczyć. Jej podróż jest spokojna, bez ekscytujących przygód i wydarzeń. Mało jest jakiejkolwiek akcji. W książkach dominują opisy, uzupełnione refleksjami autorki. Charakterystyczna jest jej koncentracja na najdrobniejszych szczegółach tego, co spotyka ona w trakcie swojej podróży. Trzeba się skupić, żeby utrzymać swoją uwagę, uciekającą czasami od relacji, zwłaszcza gdy Drinkwater po raz kolejny rozpisuje się o historii starożytnej i obsesyjnie wręcz wspomina Fenicjan.

Oliwkowy szlak jest idealną lekturą na lato – w czerwcowym upale bardzo łatwo wyobrazić sobie autorkę przemierzającą oliwne gaje, wsłuchaną w śpiew cykad, wędrującą wąskimi uliczkami bliskowschodnich miasteczek, zwiedzającą suki, kosztującą hiszpańskich tapas... Polecałabym ją jednak tylko wielbicielom podobnych, środziemnomorskich klimatów. 

Carol Drinkwater, Oliwkowy szlak, Wyd. Literackie, 2011
Carol Drinkwater, Oliwkowe drzewo, Wyd. Literackie, 2011

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później