1Q84 - t. II i III

 Aby uporządkować swoje wrażenia z przeczytania drugiego i trzeciego tomu 1Q84, postanowiłam zacząć od streszczenia sobie tego, co działo się z głównymi bohaterami. 

W pierwszej części trylogii Aomame, z niewiadomych przyczyn, została przeniesiona do świata równoległego, świata, który nazwała 1Q84. Kobieta zauważyła to, widząc na niebie dwa księżyce. W drugiej części Aomame podejmuje się niebezpiecznego zadania pozbycia się Lidera tajemniczej sekty Sagitare. W trakcie wykonywania zadania przekonuje się, że sprawy są bardziej skomplikowane, niż myślała, a jej życie znowu ulega przemianie. Kobieta musi się ukrywać, w obawie przed zemstą Sagitare. W zasadzie czas dla niej staje, kiedy przebywa sama ze sobą w pustym mieszkaniu. Zastanawia się czy i w jaki sposób mogłaby wrócić do normalnej rzeczywistości, którą opuściła schodząc z autostrady. Jednocześnie coraz bardziej pragnie odnaleźć Tengo, swoją bratnią duszę z dzieciństwa.

Tengo – utalentowany matematyk i pisarz - również tonie w oparach samotności. Po kolei traci kontakt z ludźmi, którzy go otaczali. Stopniowo jego życie zamienia się w ruinę. Ojciec Tengo zamienia się w roślinę... Tajemnicza Fuakeri tego nie zmienia, wręcz przeciwnie, wnosi tylko powiew niezrozumiałego do ustabilizowanego życia Tengo. Prawdopodobnie za tym wszystkim stoją Little People. W jaki sposób kierują oni bohaterami? Dlaczego ściągnęli ich do swojego świata? Jakie mają moce? Co zrobi sekta Sagitare? Pewnego dnia również Tengo ze zdumieniem zauważa, iż na niebie unoszą się dwa księżyce. Uzyskuje w ten sposób potwierdzenie tego, co podejrzewał od jakiegoś czasu: że to, co mu się przydarza przynależy do jakiejś odmiennej rzeczywistości, nazwanej przez niego, na swój użytek miastem kotów. Od tego momentu wydarzenia zmierzają już szybko ku finałowi...

W drugiej części pojawia się jeszcze jeden ciekawy bohater – Ushikawa. Odrażający, brzydki typ, którego nikt nie lubi. Samotnik, jak wszyscy u Murakamiego. To on daje do zrozumienia Tengo, że powieść Powietrzna poczwarka otwarła jakąś puszkę Pandory. Sam jest jak oślizgły robak, potrafiący sprytnie wślizgnąć się wszędzie, choć nikt go tam nie chce. Jednocześnie, im bardziej go poznajemy, tym więcej czujemy do niego współczucia, niż wstrętu. Podświadomie czujemy, że Ushikawa w zasadzie wcale nie jest groźny. To kolejna postać w panteonie bohaterów cierpiących na deficyt uczuć. W tej postaci Murakami jeszcze raz wspina się na wyżyny swojego kunsztu literackiego. Intrygujący był również wątek natrętnego inkasenta NHK – niestety niewyjaśniony. To zresztą jedyny bohater, który mógłby odpowiadać stereotypowemu wizerunkowi zapracowanego Japończyka – pozostali to raczej darmozjady, żyjący nie wiadomo z czego. Interesujące. 

Murakami pierwszą część trylogii poprowadził w stronę fantastycznego quasi-thrillera, quasi-powieści grozy. Nabrzmiewające napięcie kazało nam się zastanawiać, co stanie się z bohaterami, w jaki sposób oddziaływać na nich będą Little People. Tymczasem zarówno druga, jak i trzecia część 1Q84 jest bardziej ezoteryczna, niż groźna. Little People cały czas unoszą się w tle, poznajemy też treść powieści Powietrzna poczwarka. Wydarzenia toczą się jednak raczej ospale, brak tu napięcia, przeważa nastrój smutku i melancholii. Pisarz koncentruje się na opisywaniu codziennego życia bohaterów i rozbieraniu ich na części z precyzją skalpela. Obnaża Tengo, Aomame, Ushikawę, prowadząc wywody nad sensem ich poczynań i coraz bardziej zacieśniając krąg zdarzeń. Czas się zatrzymuje, a chwilami nawet cofa. Wszystko ma zaś prowadzić do tego, by Tengo i Aomame, funkcjonujący dotąd jak samotne planety w pustce wszechświata, wreszcie się odnaleźli. To opowieść o samotności, o nieumiejętności przywiązania się do innych otaczających nas ludzi, o pustce uczuciowej, która otacza bohaterów. Każdy z nich żyje we własnym świecie, inaczej przez siebie odbieranym i definiowanym. I być może aby się spotkać, musieli przenieść się właśnie do innego, utopijnego świata, tego, gdzie nawet księżyc przestaje być samotnikiem. I czy kiedy w końcu tych dwoje się spotka, ta wytęskniona osoba nie okaże się kolejną iluzją?

Pisarz nadal czaruje prostotą swojego stylu, sprawiającego, że jego powieści czyta się niezwykle lekko. Lecz powolna akcja w trzecim tomie w zasadzie mnie znużyła. Chciałam już wydostać się z tego dziwacznego, dekadenckiego świata, gdzie ludzie są tak bardzo wyobcowani. Tengo i Aomame czasami robili na mnie wrażenie wręcz robotów, ze swoją obojętnością na to, co się wydarza, stoickim spokojem i bezpłciowością. Trudno przypisać im jakiekolwiek wyraźne cechy charakteru, a w ich poczynaniach, w tym biernym czekaniu, trudno doszukiwać się logiki. Murakami nie wykorzystał bynajmniej kolejnych części powieści, aby przybliżyć nam dwoje głównych protagonistów, znacznie lepiej opisany jest Ushikawa. Brak też w II i III tomie szerszego tła, poruszania społecznych problemów, perspektywa bardzo się zawęża. Dlatego drugi i trzeci tom trylogii mnie trochę rozczarowały. Sposób poprowadzenia narracji wydał mi się podobny do wyciągania za włosy z własnego bagna. Koncepcja Little People stała się zbyt zaplątana, chyba nawet dla samego Murakamiego. Zabrakło sensownego pomysłu na zakończenie: autor wyjaśnia ostatecznie tylko niektóre wątki, inne pozostawiając otwartymi. Zakończenie przecina po prostu, jak nożem wszystkie dywagacje, dotyczące fantastycznych elementów powieści. Niewątpliwie to może rozczarowywać i pozostawiać zamęt w głowie czytelnika, zastanawiającego się, co to wszystko miało właściwie oznaczać. 

Haruki Murakami, 1Q84 - t. II, Wyd. Muza, 2011
Haruki Murakami, 1Q84 - t. III, Wyd. Muza, 2011

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później