Karen Armstrong jest byłą zakonnicą, która po kilku latach służby Bogu stwierdziła, że wiara ją opuściła (czy też nigdy jej tak naprawdę nie dostąpiła) i wystąpiła z klasztoru. Pisze o tym otwarcie, we wstępie do swojej książki. Bogata w swoje doświadczenia opublikowała kilka poczytnych dzieł, poświęconych religii. Jej Historia Boga omawia dzieje trzech wielkich religii monoteistycznych: judaizmu, chrześcijaństwa oraz islamu. Tytuł jest bardzo adekwatny, ponieważ autorka nie zajmuje się historią tych religii jako takich, ale właśnie dziejami Boga, zawartymi w religijnych koncepcjach. Od wierzeń pogańskich, przez Boga osobowego – gniewnego, mściwego i zazdrosnego, do transcendentnej postaci, pozostawiającej człowieka samemu sobie. W starożytności religia nie zajmowała się mówieniem ludziom jak żyć, z pytaniami o sens życia zwracano się do filozofii, religia natomiast była kwestią kultu i obrzędów. Dlatego Bóg chrześcijan wydawał się prymitywnym bóstwem, bezsensownie wtrącającym się w ludzkie sprawy. Zarówno Jahwe, jak i Allah są bóstwami o wiele bardziej abstrakcyjnymi.

Na przestrzeni dziejów ludzie wypracowali nie tylko normy moralne, ale i wiele koncepcji Boga: jedni starali się go ogarnąć rozumem, inni stwierdzali, że istotą Boga i wiary jest tajemnica. Na zasadzie niewytlumaczalnego zbudowany jest także dogmat o Trójcy Świętej. Autorka odkopuje fakty, które zostały (wygodnie) zapomniane, uświadamiając czytelnikowi, że wiele prawd i dogmatów jest dziełem człowieka i nie ma nic wspólnego z boskim przesłaniem. Historia Boga jest tym samym ukazana jako ewolucja ludzkiej myśli. Zmiany, jakim podlegały poszczególne nurty religijne, są odzwierciedleniem zmian, jakie zachodziły na świecie i sposobu pojmowania tego świata przez ludzi. Religia musiała się do nich dostosować, gdyż w przeciwnym przypadku straciłaby swoją moc oddziaływania. Karen Armstrong w swoich rozważaniach wykracza jednak poza zajmowanie się doktrynami wiary, pokazywanie sprzeczności w nich tkwiących, objaśnianie pomyłek i mistyfikacji. Konsekwentnie interesuje ją sama istota religii, czyli Bóg i jego ewolucja w czasie i pod wpływem różnych kultur. Autorka sprawnie porusza się po różnych koncepcjach teologicznych oraz filozoficznych, poczynając od czasów starożytności, a skończywszy na wieku XX. W trzech religiach szuka ona podobieństw, a nie różnic: w końcu wypływają one w tych samych źródeł, od Abrahama. Co ciekawe, wycieczki w kierunku innych systemów religijnych, tj. hinduizmu i buddyzmu, również dowodzą, że co do zasady myśli ludzkie podążały tymi samymi ścieżkami. 

Porównując Historię Boga do dzieł o podobnej tematyce, które czytałam, można stwierdzić, że o ile Jack Miles skupia się na Bogu starotestamentowym, a Szymon Hołownia na Bogu w rozumieniu chrześcijańskim, to praca Armstrong jest najbardziej wyważona, a do tego znakomicie udokumentowana. Nie lansuje ona żadnej z religii, nie próbuje udowadniać, że „moja racja jest najmojsza”, nie dyskredytuje innych wyznań. Fakt, że punkt widzenia Armstrong jest teistyczny, co zarzuca jej Hołownia w Bogu. Życie i twórczość. Jego Bóg jest wybitnie antropomorficzny, istniejący jako osobny byt – skoro można wejść z nim w relację. Brytyjka uważa, że Bóg to raczej doświadczenie, i to doświadczenie subiektywne, a zatem trudno mówić, że jakaś religia jest jedyna i słuszna. Nie zgadza się też z dosłowną interpretacją Biblii, wskazując, że prowadzi to do niemożliwych do rozwiązania sprzeczności. Z pewnością są to poglądy nowoczesne i znacznie bardziej sprzyjające tolerancji niż naigrywanie się kolokwialnym językiem z tych, którzy myślą inaczej. Obiektywny i spokojny ton Karen Armstrong wzbudza zaufanie, czego nie da się powiedzieć o zacietrzewieniu Hołowni.

Dzisiejszy świat jest na takim etapie, że wydaje się, iż dla Boga nie ma w nim miejsca. W naszym kraju dyskusje z osobami wierzącymi sprowadzają się najczęściej do kwestii 'obrony wartości chrześcijańskich', czyli najprościej rzecz biorąc do kwestii rozwodów, antykoncepcji, aborcji, in vitro i związków homoseksualnych. Skąd ta obsesja na punkcie seksu? Co to ma wspólnego z Bogiem? Czy naprawdę tylko o to chodzi w chrześcijaństwie? Wg. Armstrong otaczanie religijną czcią zjawisk ludzkich, historycznych, jak chrześcijańskie 'wartości rodzinne', 'islam' czy 'Ziemia Święta' to nowa forma bałwochwalstwa. Patrząc wstecz okazuje się, że ludzkość przechodziła już podobne kryzysy, jednak nigdy tak do końca z Boga nie zrezygnowała, ponieważ potrzeba Boga – w takiej, czy innej formie - tkwi w naszej naturze. Ciekawe więc, jakie będą dzieje religii w kolejnych dziesięcioleciach. 

Historia Boga w fascynujący sposób przedstawia dzieje myśli religijnej, skłaniając do poddania własnych poglądów rewizji. To lektura niełatwa, ale zdecydowanie warta przeczytania, warta zagłębienia się w nią, warta trzymania na półce i wracania do niej. Myślącemu czytelnikowi przysłuży się ona o wiele lepiej, niż dziesięć powieści.

Karen Armstrong, Historia Boga. 4000 lat dziejów Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, Wyd. Prima, 1995

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później