Niedawno przebywałam w miejscu, gdzie średnia wieku zgromadzonych tam osób wynosiła 70 lat. Codziennie słyszałam, że jestem „młoda”, choć lat mam więcej, niż 20... Słysząc to codziennie, stawałam się coraz bardziej poirytowana, bo przecież nie odmłodnieję dlatego, że przebywam w otoczeniu staruszek... Spotkałam tam także kobietę 77-letnią, zadziwiającą wszystkich swoją formą, o umyśle 30-latki, do której określenie „babcia” wybitnie nie pasowało... Pokazuje to jednak, że wiek i jego odczuwanie może być kwestią względną i że frustracja kobiet 40+ może być nieco przedwczesna. Alice, pseudonim Żona_22, jest właśnie taką kobietą, która czuje, że wiele rzeczy jej umyka, że czegoś jej brakuje, że jej życie się „kończy”, ponieważ przekroczyła 40-tkę i dużymi krokami zbliża się menopauza. Jej małżeństwo charakteryzuje typowa dla par z wieloletnim stażem stagnacja, a dzieci powoli dorastają i zaczynają mieć swój świat. Alice jest taką starszą wersją Bridget Jones, z humorem opowiadającą o swoich lękach i kłopotach – takim humorem typu „śmiech przez łzy”. Typu: co mi więcej pozostało, niż śmiech z samej siebie...

Nie sięgnęłabym po Żonę_22, bo myślałam, że to typowe czytadło, nie podobał mi się też tytuł. Ale książka sama wpadła mi w ręce i cieszę się, bo bardzo dobrze mi się ją czytało. Pokazuje ona życie typowe dla nas, współczesnych, względnie wygodnie żyjących ludzi, których zmartwieniem są zmarszczki i brak seksu, niż walka o przetrwanie. W powieści idealnie pokazano typowe dla XXI wieku zjawiska: kult młodości, kryzys wieku średniego, uzależnienie od środków nowoczesnej komunikacji. Zwłaszcza to ostatnie. Bohaterka swoim uzależnieniem od Internetu i Facebooka niczym nie różni się od nastolatek. Jej życie w zasadzie przeniosło się do sieci. Dla Alice i innych osób jej pokroju Facebook stał się sposobem na komunikowanie się – już nawet nie telefon, sms, czat, czy e-mail, ale profil na Fejsie. Już nie rozmowa z pojedynczym człowiekiem za pośrednictwem komunikatora, co kiedyś było tak popularne. Teraz ICQ czy GG zastąpiły profile społecznościowe, których fenomenu osobiście nie potrafię zrozumieć.
(…) Facebook to inny świat. (…) Pozwala śledzić rozwój wydarzeń i komunikować się na bieżąco. E-mail tego nie zapewnia. Wkrótce poczta elektroniczna będzie takim samym przeżytkiem jak tradycyjna.
Mam nadzieję, że nie. E-mail wydaje się wyrafinowaną formą komunikacji w porównaniu z esemesami i postami na Twitterze. Co będzie dalej? Wypowiedzi ograniczone do trzech słów, albo i mniej?
Właśnie - co właściwie chcemy przez to osiągnąć? Czy ograniczanie komunikacji z innymi ma być wartością? Posiadanie mnóstwo „znajomych”, których nie widzieliśmy na oczy, multum informacji o życiu innych, lecz coraz bardziej oddalanie się od ludzi w realu. Osobiście uważam, że FB niczym nie różni się od innych form współczesnej komunikacji – czy telefon lub ICQ także nie pozwalają komunikować się na bieżąco? A skoro, aby porozmawiać ze znajomym na Fejsie, także używam funkcji czat, to czym to się różni od komunikatora? Może jestem zbyt aspołeczna, ale dla mnie FB to po prostu mnożenie bytów i marketing. Pewnie za jakiś czas wymyślone zostanie coś innego, równie „rewolucyjnego” i także FB przejdzie do lamusa... Owszem, łatwy dostęp do wszelkich informacji jest niezwykle cenny, sęk jednak w tym, aby umieć dokonywać wyboru: informacje, które są nam potrzebne i te, które zaśmiecają nam umysł. Czy naprawdę musimy wiedzieć, co jadł dziś na śniadanie Michał Wiśniewski? Jaki ma sens zamieszczanie bzdurnych notek, informujących cały świat o tym, co akurat nam się przytrafiło? Poza chęcią wywołania zazdrości u innych...
Zdaje się, że we współczesnym świecie nasze przeżycia, wspomnienia i codzienne zmagania nie liczą się, jeśli nie zamieścimy o nich wzmianki w Internecie.
Mam też wrażenie, że Żona_22 to kolejna wersja tej samej historii, tj. zaangażowania się w „internetowy związek”. Coś, co jeszcze 10 lat temu było dziwactwem, dziś, brzmi znajomo chyba dla każdego użytkownika Internetu. To też znak czasów. Ta łatwość porozumienia się, pewna anonimowość, pozwalająca na szybsze pozbycie się zahamowań i przekroczenie pewnych granic – opis relacji Alice z jej tajemniczym interlokutorem z Facebooka brzmiał dla mnie jakże znajomo. Fantastyczna jest też scena, kiedy bohaterka wraz z rodziną wybiera się na „łono przyrody” i w trakcie jazdy każdy członek rodziny zajęty jest samym sobą i swoim elektronicznym gadżetem.
 
Żona_22 to powieść lekka, ale niegłupia. Z przesłaniem, że życie jest jednak pełne niespodzianek i „nowych otwarć”, niezależnie od ilości lat, jakie posiadamy.

Melanie Gideon, Żona_22, Wyd. Otwarte, 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później