Zbyt dumna, zbyt krucha

W księgarniach właśnie pokazało się drugie wydanie powieści biograficznej Alfonso Signoriniego o Marii Callas. Portret Callas, pióra włoskiego dziennikarza pokazuje nie tyle wielką diwę operową, co głęboko samotną, nieszczęśliwą kobietę. Autor opisuje „kamienie milowe” życia Callas. Niekochana i wykorzystywana przez matkę, była dzieckiem brzydkim i otyłym. W swoim domu właściwie grała rolę Kopciuszka. Za mąż wyszła, nie wierząc w miłość, właściwie dla pieniędzy i wygody, choć stała już wtedy u progu swojej wielkiej kariery. Wreszcie dramatyczne koleje związku Callas z Arytotelesem Onassisem, najtrafniej podsumowane przez Paolo Pasoliniego:
Sądzę, że powinna pani zagrać w Medei z jednego tylko powodu: ponieważ Medea zostaje porzucona przez swojego Jazona, który w końcu żeni się z córką króla
Można zadać sobie pytanie dlaczego ktoś, kto ma wszystko: urodę, talent, sukces, miłość fanów, pieniądze, nie czuje się szczęśliwym. To historia bardzo podobna do przypadku Marylin Monroe; co ciekawe Signorini jest również autorem biografii tej ostatniej. Autor nie daje tu jednoznacznych, bezpośrednich odpowiedzi, bo czy takie istnieją? Kluczem zapewne są  toksyczne relacje Callas z matką, siostrą i ojcem oraz przeżycia z czasów młodości. Czy osoba pomiatana przez własną rodzinę może mieć zdrowe poczucie własnej wartości? Czy potrafi kochać i być kochaną? Jej relacje z mężczyznami? Callas wiązała się z partnerami znacznie starszymi od siebie, ale to wcale nie skutkowało tym, że była kochana i otaczana przez nich opieką. Zresztą będąc młodą osobą, była przekonana, że nie może liczyć na to, że doświadczy kiedykolwiek miłości, stąd postanowiła poświęcić się całkowicie śpiewowi. Związek z Onassisem tak naprawdę ją zniszczył – diwa pozwoliła Onassisowi się krzywdzić i nie była w stanie oprzeć się jego destrukcyjnej sile. 

Taki właśnie obraz Marii Callas wyłania się z biografii Signoriniego i jest to obraz wstrząsająco smutny. Ogromny talent, sukces i sława nie ochronił wcale Callas przed problemami z samą sobą, a Signorini odsłania to w całej okazałości. Jego powieść ukazuje nie publiczny wizerunek artystki, ale artystkę „od środka” - i były to dwie różne osoby. Jedna była „zbyt dumna”, druga „zbyt krucha”. Pewna siebie diwa, była wewnątrz nadal zagubioną i samotną dziewczyną. Tym niemniej w tej powieści są pewne luki, nie odpowiada ona na pytania, które wyłaniały mi się w trakcie czytania. Przede wszystkim prawie zupełnie pomija karierę artystyczną śpiewaczki, a to przecież ukształtowało jej dorosłą tożsamość. Jaka była na scenie, jak zachowywała się wobec ludzi? Z kim się przyjaźniła? Co tak naprawdę wydarzyło się między nią, a jej pierwszym agentem, co przekonało ją, że nie może liczyć na miłość? I wreszcie co stało się z głosem Callas i dlaczego jej kariera umarła? To są może rzeczy oczywiste dla fanów opery i artystki, ale nie dla kogoś, kto po raz pierwszy styka się z jej życiorysem.

Zbyt dumna, zbyt krucha to sprawnie napisana powieść, którą czyta się jednym tchem. Książka zachwyci czytelników lubiących wzruszenia i dramaty, ale może zawieść tych, którzy oczekiwaliby rzetelnej i okraszonej mnóstwem faktów biografii. Mnie pozostawiła niedosyt i zachęciła do sięgnięcia po inne pozycje dotyczące Callas i postaci jej współczesnych. 

Moja ocena: 4,5/6

Alfonso Signorini, Zbyt dumna, zbyt krucha, Wyd. Świat Książki, 2010

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później