Ojciec nieświęty

Stwierdzenie, że w Polsce krytyka papieża Jana Pawła II jest niepopularna byłoby eufemizmem. Piotr Szumlewicz oraz jego rozmówcy podkreślają, że tematyka ta jest tabu i nawet osoby o liberalnych poglądach nie odważają się tabu tego naruszyć. W takich okolicznościach wydanie książki, w której otwarcie podejmuje się dyskusję nad pontyfikatem Karola Wojtyły, świadczy o odwadze. Tego typu publikacja wywołuje protesty i komentarze po prostu dlatego, że jest, niekoniecznie dlatego, że się ją czytało.

W Ojcu nieświętym, będącym zbiorem rozmów ze znanymi postaciami z życia publicznego poruszane są tak trudne tematy, jak pedofilia w Kościele katolickim, pranie brudnych pieniędzy przez banki watykańskie i współpraca z krwawymi reżimami. Ciekawe są również rozważania dotyczące roli, jaką odegrał JPII w obaleniu komunizmu w Polsce. We wszystkich wypowiedziach zgodnie pojawia się kwestia potępienia przez papieża używania prezerwatyw w obliczu epidemii AIDS w Afryce. Rozmowy te są utrzymane w obiektywnym tonie i trzymają się faktów, jedynie wywiad z Tomaszem Piątkiem nieco odstaje w tym względzie od całości. Czyta się książkę dobrze, z wyjątkiem (niestety) rozmowy o feminizmie, w której interlokutorka posługuje się akademickim słownictwem. Zawsze denerwuje mnie, kiedy w pozycji skierowanej na otwarty rynek czytelniczy używa się niestrawnego dla przeciętnej osoby języka, wymagającego aby co drugie słowo sprawdzać w słowniku. Jeśli czegoś mi brakowało to krótkich notek dotyczących osób, które wypowiadały się w publikacji, ponieważ nie wszystkie nazwiska są mi znane. Oto kilka cytatów, które wybrałam z książki:

(…) nigdy nie mówiono o racjach dogmatycznych na rzecz utrzymania celibatu, bo ich po prostu nie ma. Wojtyła był jednak nieprzejednanym zwolennikiem utrzymania dyscypliny celibatu i nie przyjmował do wiadomości oczywistych danych statystycznych z całego świata. Odwoływał się do doktryny ascetyczno-moralizatorskiej, która mówi, że każdy ksiądz ma naśladować bezżenności Jezusa Chrystusa.

Funkcję kobiet w jego nauczaniu wyznaczał patriarchalny paradygmat, zgodnie z którym mają one odgrywać rolę pomocniczą i usługową wobec mężczyzn, a w żadnym stopniu partnerską.

W latach 90-tych udało się dzięki niemu przesunąć centrum życia publicznego w Polsce bardzo daleko na prawo. Mam na myśli zestaw podzielanych przez wszystkich, niekwestionowanych wyobrażeń o społeczeństwie, narodzie, Kościele i demokracji. Były one w przeważającej części konserwatywne i narodowo-katolickie. Nawet dzisiaj liberalne idee, które w Europie uchodzą za demokratyczne ABC, traktuje się w Polsce jako przejaw agresji lub niebezpieczną aberrację. Nikt nie próbuje mówić serio o rozdziale Kościoła od państwa, nikt nie krytykuje nauczania religii w szkole publicznej ani nie upomina się o prawa reprodukcyjne kobiet.

W Polsce bezkarnie można wszystko mówić tylko w Radiu Maryja. Panuje mit, że JPII nie akceptował działań Rydzyka. W rzeczywistości popierał ojca dyrektora, gdyż jest on guru najwierniejszych hufców Kościoła, jego pierwszą kadrową. Gdyby było inaczej, Rydzyk w ciągu pięciu minut zostałby misjonarzem na Grenlandii.

Dzisiejszy porządek świata, oparty na procesach globalizacji wytworzył nowe wartości w przestrzeni publicznej, takie jak na przykład partnerstwo. (…) W czasach Chrystusa tego typu wartości jak partnerstwo nie istniały w stosunkach publicznych. To jest nowy rodzaj relacji, które Kościół tępi, spychając ludzi na pozycje konfliktu.

Watykan jest teokratyczną monarchią elekcyjną, absolutystyczną i o charakterze patrymonialnym. (…) Elekcja papieża nie jest powszechna, lecz dokonuje jej wąska grupa kardynałów (ok. 120). Kościół całkowicie wyklucza z władzy kobiety, a więc połowę swoich wiernych.

Dialog z religią, a szczególnie z katolicyzmem wydaje mi się fikcją, bo oczywiście można rozmawiać na tematy moralne, ale jeśli ktoś kwestionuje racjonalne uzasadnienia i odwołuje się do wiary, której nie wyznaję, to rozmowa traci sens.

Papież pełnił zatem funkcję idola i gdy ktoś mówi, że był on autorytetem, to zawsze pytam: w jakim sensie? Co to znaczy? Czy ktoś go naśladuje, czy ktoś kieruje się jego nauczaniem? Idzie jego drogą? Mało kto to robi. Cieszymy się z papieża jak z polskiego idola światowej sławy i słuchamy Kościoła, na którego spływa blask tej sławy. Niewiele więcej.

W związku z destruktywnym nauczaniem Watykanu w sprawie homoseksualności kolejni katoliccy teologowie zajęli stanowisko odmienne od oficjalnego stanowiska Kościoła, a więc i JPII. Ksiądz James Alison (…) uważa, że podejścia do homoseksualności widocznego w Liście [List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych] nie można pogodzić z Ewangelią. Gareth Moore, ksiądz i dominikanin (…) dochodzi do wniosku, że ani Pismo, ani prawo naturalne nie dostarczają argumentów na potępienie związków jednopłciowych.

W "Liście" twierdzi się bez intelektualnego zażenowania, że Pismo Święte potępia homoseksualność, jak gdyby omawiało ją w obecnym jej rozumieniu i analizowało oparte na miłości związki jednopłciowe. Zatem dokument ten podporządkowuje obecne rozumienie seksualności biblijnym wypowiedziom odzwierciedlającym przenikliwość z epoki żelaza oraz wiedzę z antyku i średniowiecza.
Sobór Watykański II i deklaracje wielu teologów z nim związanych wzbudziły nadzieje, że Kościół zaakceptuje przynajmniej antykoncepcję. Niestety papież nie spełnił tych nadziei. Twierdził on, że tzw. sztuczna antykoncepcja ingeruje w boży plan, w naturę i działanie ludzkiej istoty, tak jak stworzył je Bóg. (…) Opierając się na takim rozumowaniu Kościół powinien wystąpić przeciw całej nowoczesnej medycynie.

JPII został obwołany w Polsce świętym już za życia, ale co wie przeciętny Polak o zasługach papieża? To, że był mądry i dobry, i że walczył z komunizmem. Z uważnego przyjrzenia się faktom wyłania się trochę inny obraz. Jan Paweł II miał skrajnie konserwatywne poglądy i zostawił Kościół bardziej konserwatywnym niż go zastał, przyczyniając się do odpływu wiernych, a nierzadko także do stawiania ich w sytuacji dramatycznych wyborów. Myśląc o Janie Pawle II zapewne nie myślimy o nim w kategoriach polityka. A przecież papież był przede wszystkim politykiem, głową państwa o potężnych wpływach, posiadającym ogromną realną władzę. I jako polityk musiał dokonywać pewnych wyborów, nie zawsze dobrych, w imię swojej ziemskiej władzy. Dla polityka niezmiernie ważna jest również umiejętność kreowania odpowiedniego wizerunku, w czym na pewno papieżowi pomagały jego talenty aktorskie i towarzyskie. Dopuszczając krytyczne głosy może się okazać, że wizerunek sobie, a rzeczywistość sobie – tylko że o tej rzeczywistości w Polsce mówić nie wypada. Znamienne w tym jest to, że ten kult papieża ma niewiele wspólnego z tym, jakim papież był człowiekiem, czy też jakie nauki głosił, a raczej z narodowymi kompleksami. Jan Paweł II jest postrzegany jako jeden z niewielu Polaków, którzy osiągnęli ogromny światowy sukces – i z tego tytułu jest bohaterem. To właściwie to samo zjawisko, co w przypadku Adama Małysza, Roberta Kubicy czy Justyny Kowalczyk. A jak jest z autorytetem JPII? Ilu Polaków przestrzega jego nauk, czy dobrze czyni, powołując się na papieża?

Słusznie zauważono w książce, że sukces papieża ma janusowe oblicze. W naszym kraju  sparaliżował on niezależność osądów. Dlatego cieszę się, że taka książka powstała, bo dla mnie bardzo cenna jest umiejętność samodzielnego myślenia, zamiast poddawania się owczemu pędowi. Po prostu warto to przeczytać, żeby z pewnych rzeczy zdawać sobie sprawę. Lektura Ojca nieświętego pobudza do konfrontacji z własnym obrazem papieża oraz z własnym poczuciem polskości. Ta książka to także lekcja historii, historii widzianej z innej perspektywy niż nauczanej w oficjalnych podręcznikach. Być może kiedyś nadejdzie czas, kiedy postać Karola Wojtyły zostanie w Polsce oceniona w bardziej rzetelny sposób, bez tej, zaciemniającej obiektywny osąd, kurtyny kultu jednostki. 

Piotr Szumlewicz, Ojciec Nieświęty, Wyd. Czarna Owca, 2011

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później