czyli ulubione potrawy komisarza Brunettiego.

Donna Leon, choć z pochodzenia jest Amerykanką (a właściwie, jak się okazało Irlandko-Hiszpanką), a Wenecjanką z zasiedzenia, świetnie odtworzyła włoskie klimaty w swoich weneckich kryminałach. A jeśli Włochy, to wiadomo, że nie mogło obejść się bez jedzenia, najlepiej spożywanego w rodzinnym gronie. Mangia: ti fa bene. Niezwykle lubię rodzinę komisarza Brunettiego: sympatyczny policjant, który po godzinach staje się troskliwym mężem i ojcem, jego asertywna małżonka Paola (wykładowczyni literatury i mól książkowy!) oraz ich dwójka dorastających dzieci. Przebywanie „w gościnie” u nich w domu jest świetną odskocznią od świata zbrodni i prowadzonych przez Brunettiego dochodzeń. I jakaż różnica w stylu życia pomiędzy nimi, a dziwnymi śledczymi ze skandynawskim rodowodem. Taka jest właśnie ta niewielka książeczka: ciepła i przyjazna czytelnikowi. Zawiera ona proste przepisy rodem z włoskiej kuchni – a więc w sumie nic nowego, ale zauroczyła mnie sposobem ich „podania”. Jest i coś do poczytania i do pooglądania i do posmakowania. Przepisy przeplatane są fragmentami powieści Donny Leon oraz opowieściami o weneckiej kuchni. To wszystko okraszone jest ślicznymi rysunkami, oprawione w piękny papier oraz druk. Jeśli ktoś jest fanem Donny Leon, na pewno nie będzie żałował zakupu.

Donna Leon, Roberta Pianaro, Szczypta Wenecji czyli ulubione dania komisarza Brunettego, Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2012 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później