Drużyna A - recenzja zbiorowa

W Sztokholmie giną szwedzcy biznesmeni. Ponieważ ofiary należą do elity gospodarczej kraju, śledztwo ma rangę priorytetową, a do jego prowadzenia zostaje powołany specjalny zespół, nazwany Drużyną A.

Seria kryminałów Arne Dahla należała do tych książek, od których mnie odrzucało na sam widok okładki. Nie rozumiem, jak można zaprojektować coś tak brzydkiego, tak odstręczającego – przecież nie trzeba być aż tak dosłownym. Najgorsza jest okładka do drugiej części – Złej krwi. Ostatecznie książki przeczytałam w wersji elektronicznej, więc na okładkę nie musiałam patrzeć.

Pierwsza część, Misterioso przypomina trochę Millenium w tym, że opiera się o wątki polityczno-gospodarcze. Śledztwo, prowadzone przez Drużynę A jest dosyć chaotyczne, sporo tu różnych tropów prowadzących donikąd, niecnych sprawek, wypływających przy okazji. Trudno jest się w tym połapać, bo wszystko to jakoś luźno fruwa, jest nieuporządkowane. Mnie nie wciągnęło: dużo szczegółów (mylące się szwedzkie nazwiska i nic nie mówiące adresy), mało konkretów, zbrodnia mało frapująca. Poukładanie w jedną całość elementów układanki z zupełnie różnych bajek i rozwiązanie zagadki wydało mi się zbyt wykoncypowane. Tytuł powieści jest za to jak najbardziej adekwatny: tajemnica, za którą kryje się coś jeszcze. Mgła, w której błądzą policjanci. Na drugim planie pojawia się życie prywatne głównych bohaterów: policjantów, którzy się dopiero poznają, docierają. Nawiązują się relacje, zalążki sympatii i przyjaźni. W którymś momencie te kwestie stały się dla mnie ciekawsze niż jacyś ginący biznesmeni – i po Złą krew sięgnęłam głównie dlatego, że byłam ciekawa, jak to się wszystko w Drużynie A poukłada.

W Złej krwi jest ciekawie już od pierwszej strony: mamy groźnego seryjnego mordercę, importowanego ze Stanów do Szwecji. Dla Drużyny A nie jest to do końca zła wiadomość, ponieważ po roku marazmu zostają wreszcie postawieni w stan najwyższej gotowości. Akcja toczy się – przez większość czasu szybko, filmowo, fabuła jest spójna. Jest zdecydowanie lepiej niż w Misterioso. Nie mogłam oderwać się od czytania, a zakończenie zaskoczyło mnie na równi ze szwedzkimi policjantami. Momentami było strasznie, ale momentami też zabawnie – sarkastyczno-ironicznie. Rozbawiło mnie stwierdzenie, że amerykański serial killer wybrał się do Szwecji, bo tam policja jest niedoinwestowana, ma dziwne priorytety, a szwedzcy policjanci to banda idiotów. Rzeczywiście, czytając szwedzkie kryminały można czasem odnieść takie wrażenie, aczkolwiek to „szwedzcy idioci” rozwiązują zagadkę, z którą FBI nie potrafiło sobie dać rady przez 20 lat.

Miałam szczerą nadzieję, że następna książka w serii – Na szczyt góry – będzie jeśli nie lepsza, to równie dobra. Niestety! Przez pierwsze 60 (!) stron autor nudzi czytelnika szczegółami z jakiegoś mało ważnego śledztwa, pojawia się – znowu – kilka wątków, z których żaden nie jest ani specjalnie interesujący, ani nie wskazuje, że oto jest jakaś sprawa, która będzie głównym tematem powieści. Wątki te są przeplatane informacjami o życiu prywatnym naszych bohaterów, w tym powtórzeniem tego, co działo się w poprzednich częściach – więc gdyby ktoś ich nie znał, nie grozi mu „zagubienie” się w fabule. Około setnej strony (!!) zaczyna się coś dziać, ale jest to podane w tak enigmatycznym stylu, że zamiast mnie zainteresować tylko mnie zmęczyło i ostatecznie porzuciłam książkę w 1/3. Czytanie Na szczyt góry przypominało mi zbieranie różnych luźnych myśli, które autor z siebie wyrzucił: trochę tego, trochę tamtego, jakieś bomby, jacyś pedofile, tajemnicze teczki, ogólnie nie wiadomo o co chodzi. Zapewne to wszystko się jakoś potem składa do kupy, ale ja straciłam ochotę, żeby dowiedzieć się jak. Zabrakło mi jakiegoś klucza do tej historii, jakiegoś haczyka, który by mnie zainteresował. Najpierw luźne tropy, potem zbrodnia - to mnie nie przekonuje, jest jak  dorabianie faktów do teorii.

Czytając ostatnią jak do tej pory, wydaną w Polsce książkę z tej serii, Europa Blues, stwierdziłam, że niestety Dahl w swojej „twórczości” brnie w skomplikowane fabuły oraz coraz bardziej udziwniony język, nijak nie przystający do kryminału. Jest czas przed zlodowaceniem. Co to do cholery ma znaczyć? Znowu mamy kilka spraw, które – jak się okazuje łączą się ze sobą w przemyślny sposób. Na szczęście drużyna A już od początku działa razem i „wie”, że coś się za tym kryje. Tyle tylko, że takie powiązanie zupełnie odrębnych zbrodni już na samym początku śledztwa, na zasadzie „przeczucia” – wydaje mi się mocno naciągane. Mimo wszystko - jest lepiej i ciekawiej niż w poprzedniej części. Mimo wszystko - Europa blues mnie nie wciągnęła.

Podsumowując moje spotkanie z serią kryminałów Arne Dahla: z wszystkich książek podobała mi się tylko Zła krew. Misterioso potraktowałam jako obiecujący debiut. Przez Europa Blues przebrnęłam bez większego entuzjazmu. Nie wciągają mnie te powieści, a raczej męczą. Mam wrażenie, że są one dosyć „dziwaczne”. Autor wprowadza bardzo dużo wątków naraz, czasem zupełnie zbędnych (szczególnie widać to w Misterioso), co spowalnia akcję i powoduje zamieszanie. Jasne, że Dahl porusza wiele ważnych współczesnych problemów, jak konsumpcjonizm, afery polityczno-gospodarcze, zorganizowana przestępczość, czy szwedzkie związki z nazistami. Tyle tylko, że o tym piszą też inni skandynawscy pisarze, więc nie jest to już żadną nowością, a wręcz przeciwnie - na mnie sprawia wrażenie odbitek ze sztancy (może też przez to, że powieści Dahla są wydawane u nas z 10-letnim poślizgiem i lekko trącą myszką). Pewną ulgę przynosi fakt, że Dahl nie uśmierca kolejnych Bogu ducha winnych kobiet – w istocie jego ofiary to za każdym razem ci, co już mają coś na sumieniu. Ciekawie przedstawione są postaci członków drużyny A, ale to nie rekompensuje wad powieści: zagmatwanej fabuły przedstawionej w stylu, który jeszcze utrudnia jej zrozumienie. Z każdą kolejną książką denerwowało mnie to coraz bardziej: jakieś abstrakcyjne dialogi, skojarzenia zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych. Bohaterowie zachowują się, jakby byli na lekkim „haju”, albo też ja jestem zbyt mało inteligentna, żeby zrozumieć wyrafinowany dowcip Dahla. Kryminał ma wciągać, a nie pozować na powieść intelektualną, w której autor błądzi w obłokach swojej wyobraźni. Wiem, że książki te zbierają wysokie noty, ale ja - mimo mojej sympatii do Paula Hjelma, Kirstin Holm, Jorge Chaveza i pozostałych członków drużyny A - nie stałam się fanką prozy Dahla.

 Arne Dahl: Misterioso, Zła krew, Za szczyt góry, Europa blues, Wyd. Muza

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później