Droga poraża. Depresyjna, przerażająca opowieść o końcu naszego świata. O walce z przeznaczeniem, pomimo  braku nadziei na cokolwiek. Braku nadziei na powrót dawnych czasów, w których na ziemi tętniło życie. Prosty, oszczędny język. Detale, do których sprowadza się resztkowa egzystencja dwóch wędrowców. I ból, czający się gdzieś na dnie, wyrażony tylko w myślach, w resztach człowieczeństwa.
Zimne nieprzejednanie krążące po ziemi pozbawionej jutra. Nieubłagana ciemność. Spuszczone ze smyczy ślepe psy słońca. Miażdżąca czarna pustka wszechświata. I gdzieś tam dwa zaszczute zwierzątka dygoczące jak lisy w kryjówce. Czas dany na kredyt i świat na kredyt i oczy na kredyt, by go nimi opłakiwać.
Po lekturze Drogi musiałam się ratować Wyznaniami św. Augustyna, bo miałam wrażenie, że zapadłam się w ten szary, ponury świat. Ta wieczna ciemność, nawet o zimowym poranku. Nigdy więcej.

Cormac McCarthy, Droga, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008

Ps. W 2010 roku życzę wszystkim, ale także sobie. przede wszystkim pozytywnej energii, pozytywnego myślenia, dużo poczucia humoru i DYSTANSU, DYSTANSU...

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później