Roma sub rosa to cykl kryminałów Stevena Saylora, których akcja rozgrywa się w Rzymie, w I wieku przed naszą erą. Głównym bohaterem jest detektyw Gordianus Poszukiwacz, tropiący morderstwa, na zlecenie nieraz sławnych i bogatych postaci, jak chociażby Cyceron czy Marek Krassus. Książek z tego cyklu jest dość sporo - ja przeczytałam dotąd dwie pierwsze, tj. Rzymską krew i Ramiona Nemezis. Ułożone są one chronologicznie od czasów dyktatora Sulli, po Juliusza Cezara. A są to czasy w historii starożytnego Rzymu chyba najciekawsze... Nie sięgnęłabym po te powieści, bo nie jestem czytelniczką kryminałów, ale zauroczył mnie Rzym, autorstwa Saylora - zauroczył mnie styl pisarstwa i niezmiernie interesujące przedstawienie fabuły na tle historycznym. Moja fascynacja starożytnym Rzymem wzmocniona jest dodatkowo serialem Rzym - zupełnie współczesnym i rewelacyjnym przedstawieniem historii Republiki Rzymskiej - obraz to mocny, a czasami nawet nazbyt brutalny, ale właśnie dlatego mam wrażenie, że prawdziwy: pokazuje wydarzenia takie, jakie musiały w istocie być, bowiem historia, zwłaszcza dawna, pełna jest brutalnej walki o władzę.   

Steven Saylor fantastycznie oddaje atmosferę starożytnego Rzymu: rozgrzanego miasta, jak i sielskiej italskiej prowincji. Czytając jego książki czułam wręcz skwar rzymskich ulic, widziałam oczyma wyobraźni fontanny szemrające na dziedzińcach patrycjuszowskich willi, morze połyskujące w słońcu: zanurzałam się w ten śródziemnomorski klimat. Oto próbka:
Słońce stało już wysoko, dzień był ładny, nie unosiła się najmniejsza mgiełka. Pomiędzy nami a Capri i położonym za nią Przylądkiem Minerwy woda usiana była kolorowymi żaglami łodzi rybackich i większych statków uwijających się po zatoce, przewożących pasażerów i towary (...). Okrążyliśmy przylądek i przed nami otworzyła się cała zatoka, lśniąca w słonecznym blasku. U jej wierzchołka wznosił się Wezuwiusz, górujący nad małą osadą Herkulanum. Ten widok nieodmiennie wywiera na mnie duże wrażenie. Góra wyrasta nad horyzontem jak piramida ze spłaszczonym szczytem, a jej żyzne zbocza pokrywają łąki i winnice. Wezuwiusz rozsiadł się nad Pucharem niczym jakiś życzliwy bóg, symbol spokoju i trwałości. 
Książki przeczytałam w mgnieniu oka i wkrótce mam zamiar zabrać się za kolejne z tej serii. Polecam - zwłaszcza na wakacje!

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później