Jeździec miedziany

Jestem trochę zapóźniona w tym, co jest na czytelniczym topie, więc nie byłam świadoma, że oto jakiś czas temu pojawiła się nowe "Przeminęło z wiatrem", bo taką to powieścią jest Jeździec miedziany i jego kontynuacja Tatiana i Aleksander. Wielka miłość w trudnych czasach, przeznaczenie kontra historia miotająca ludzkim życiem... Jeżdziec miedziany faktycznie wciąga, książka jest przyzwoicie skonstruowana, choćnie przesadzałabym z pochwałami. 
Simons opisuje czasy, kraj, w którym człowiek człowiekowi jest wilkiem. Trudno powiedzieć czy to wina systemu totalitarnego, czy czasów, ale Tania nie może liczyć na wsparcie nawet ze strony najbliższych. Jest w rodzinie najmłodsza i prezentuje typową postawę kozła ofiarnego: rodzice i siostra obwiniają ją o wszystko, co tylko możliwe, a siostra do tego rywalizuje z Tanią o względy Aleksandra. Tania przyjmuje to ze stoickim spokojem: pracuje, obsługuje rodzinę, za co oczywiście nikt jej nawet nie dziękuje. Po prostu robi co jej każą, nie walczy nawet o Aleksandra, "oddając" go po prostu swojej bezmyślnej siostrze. Jest jak ta dziewczynka z rosyjskiej bajki, posłusznie obsługuje swoją egoistyczną i wygodnicką rodzinę, gotowa skoczyć nawet do studni, jeśli jej każą.  Przyznam, że takie stworzenie postaci Tanii mnie denerwowało, tym bardziej, że stoi ono w kontraście z późniejszymi wydarzeniami. Skąd w tej dziewczynie wzięło się tyle siły, żeby przetrwać, uciec ze Związku Radzieckiego w środku wojny, a na końcu (w drugiej książce) uratować swojego ukochanego?? A Aleksander? Czy naprawdę to "miłość" czy tylko żądza? Skoro chce być z Tanią, czemu spotyka sie z jej siostrą? Autorka nieźle buduje napięcie pomiędzy bohaterami, ale trwa to trochę za długo - niczym w Magdzie M. Tatiana i Aleksander nie mogą się dogadać, ciągle muszą ukrywać swoje uczucia, ciągle coś ich od siebie odpycha. 
Gdyby jednak nie fakt, że akcja dzieje się w oblężonym podczas II wojny światowej Leningradzie, byłoby to zwykłe romansidło. Tania i Aleksander są zbyt stereotypowi: ona krucha, delikatna, drobna blondynka, skromna i nieśmiała jak sarenka. Ideał każdego faceta. On silny, opiekuńczy, do bólu pewny siebie i dominujący - ideał macho. Najbardziej interesujące było, z mojego punktu widzenia, historyczne tło obu powieści. Okrutne czasy zostały opisane (o dziwo) zgodnie z prawdą, a przy tym w detalach, o których trudno się dowiedzieć z lekcji historii. Opis, jak w oblężonym Leningradzie mija dzień po dniu, jak jest coraz mniej jedzenia - jest przerażający. Kiedy Tania odkrywa, że zamiast chleba dostają tekturę - włos mi się zjeżył na głowie. Nic dziwnego, że w takich warunkach każdy myślał tylko o sobie i o własnym przetrwaniu. 
O ile Jeźdźca przeczytałam z zainteresowaniem, to ciąg dalszy - Tatiania i Aleksander - mnie znudził. Za dużo słów, za dużo retrospekcji. Interesujące były jeszcze dzieje Aleksandra, natomiast rozterki Tanii w Ameryce nużące. Czytałam po kilka stron i stąd dość dużo czasu zabrało mi przetrawienie tej książki. Natomiast plusem jest to, że wzbogaciłam się o wiedzę o tych przerażających czasach, kiedy ludzie zgotowali sobie sami piekło na ziemi.
Choć Jeździec porównywany jest do Doktora Żywago, to jednak to tej wspaniałej powieści mu daleko, ale jest niezłą książką na długie zimowe wieczory i szare, zaśnieżone popołudnia...

Paulina Simmons, Jeździec miedziany, Tatiana i Aleksander, Wyd. Świat Książki, 2007

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później